Gruzja

Obalam stereotypy o gruzińskiej kuchni.

10 lutego 2015

Cały świat chce wyjechać do Tajlandii na wakacje. Niektórzy nazywają to urlopem, inni wyprawami a jeszcze inni podróżą życia. Polacy tak mówią o Gruzji. Zachwycają się nią i opisują ją: gościnni ludzie, pyszna kuchnia, dobre wino, bezpieczna, konserwatywna. Stereotypy mają to do siebie, że jest w nim trochę prawdy a trochę uogólnienia. Po prawie 1,5 roku mieszkania w tym kraju obalę część tych stereotypów o Gruzji. Dziś o kuchni.

Stereotyp gruzińskiej kuchni

Pyszna, zdrowa, pełna warzyw, świeża. Ona taka jest, ale tylko od święta, w sezonie, dla tych co mają pieniądze.

Gruzińska kuchnia jest sezonowa. Latem są bakłażany. Na jesień – dynia, kalafior. Zimą warzywa są, ale drogie i ze szklarni. Większość ludzi wyjeżdża do Gruzji latem lub wczesną jesienią, więc wydaje im się, że gruzińska kuchnia jest bardzo bogata.

A jak się spojrzy w jakąś gruzińską książkę kucharską to już w ogóle ma się wrażenie jakby to była najbogatsza kuchnia na świecie. W 2012 znalazłam w Empiku gruzińską książkę kucharską, wydaną na fali popularności Gruzji. Nie znałam połowy tych dań, a przecież mieszkałam u 2 gruzińskich rodzin, uczyłam się gotować i często odwiedzałam gruzińskie domy. O suprach i ucztach nie wspominając. Kto z Was miał ostatnio w ręku książkę kucharską a polskimi przepisami? Znaliście wszystkie te przepisy, jedliście te rzeczy chociaż raz w życiu?

Co jedzą podróżnicy po Gruzji

Ludzie podróżujący po Gruzji w restauracjach najczęściej wybierają:

  • chaczapuri, czyli placek serowy (są 3 najpopularniejsze typy: adżaruli – z jajkiem masłem, imeruli – z serem w środku i na górze, megruli – z serem wewnątrz). W gruzińskich domach jadłam zupełnie inne chaczapuri, wyglądające bardziej jak karpatka.
  • lobiani – czyli placek z fasolą, jedno z wegańskich dań
  • chinkali – pierożki (z mięsem, ziemniakami i serem), są jeszcze mało popularne z grzybami albo z jogurtem. W Gruzji nie je się słodkich pierogów z owocami.
  • szaszłyki – zmielone mięso na patyku,
  • mcwadi – kawałki mięsa na patyku
  • sałatki – najpopularniejsza z pomidorów, ogórków i pasty z orzechów włoskich, są jeszcze bakłażany i pokrzywa

 

lobio, gruzińska kuchnia, Martyna Skura, blog podróniczy

Lobio – gruzińska zupa z fasoli

gruzińskie sałatki, kuchnia gruzińska, Martyna Skura

Gruzińskie sałatki, bakłażany i mczadi (chleb z mąki kukurydzianej)

gruzińskie chaczapuri, kuchnia gruzińska, Martyna Skura

Domowe chaczapuri jak karpatka.

Co jedzą Gruzini

Większość Gruzinów je takie jedzenie w restauracji, na ucztach i imprezach.

Wiecie co jadłam w domach gruzińskich?

  • U rodziny, u której mieszkał Clint była to kasza gryczana polana kwaśnym sosem śliwkowym (tchemali) i jogurtem naturalnym (maconi). Wszystkie składniki zrobione w domu.
  • U rodziny, gdzie mieszkałam w Kutaisi cały czas były zupy “pomidorowe”, czyli cokolwiek było w lodówce (wliczając zupkę chińską) i do tego koncentrat pomidorowy.
  • U rodziny i w pracy w Akhaltsikhe jadłam smażony makaron (nie był wcześniej gotowany) z majonezem.

I to nie było jednorazowo, ale dość regularnie.

tchemali, gruzińska kuchnia, Martyna Skura

Tchemali – gruziński sos z kwaśnych śliwek

Bogate rodziny, często te z Tbilisi mogą sobie pozwolić na takie przysmaki jak mięso każdego dnia.

Nie dziwie się też, że nie robią chaczapuri w domu każdego dnia. Wiecie ile to jest pracy? A już o chinkali i 19 zagięciach pierożka nie wspomnę. Pracująca gruzińska kobieta, opiekująca się dziećmi, mężem, rodzicami i teściami nie ma czasu na gotowanie chinkami w domu.

Pamiętam, jak byłam na szkoleniu wprowadzającym Ministerstwa Edukacji Teach and Learn with Georgia (TLG). Gruzińscy trenerzy opowiadali nam o warunkach życia i odżywianiu w Gruzji. Ja już to wiedziałam po pierwszych 9 miesiącach tam. Jeden z wolontariuszy (obcokrajowiec) oburzony zapytał retorycznie: “Czy oni wiedzą, że abyśmy byli efektywnymi nauczycielami musimy się zdrowo odżywiać i mieć zbilansowaną dietę?“. Bardzo się powstrzymywałam od śmiechu. Później padło jeszcze podobne pytanie o ciepły prysznic po tym jak wrócą z porannego biegania. 90% tych ludzi zaprzestało biegania zimą po kilku dniach. Dlaczego? Bo kąpiel w wielu gruzińskich domach jest raz na tydzień, a na co dzień masz wiadro z zimną woda i gąbkę.

Mięso

W domu mięso jest od święta. Jest drogie i trzeba znać dobrego rzeźnika. Latem 2012 wróciłam z Gruzji do Polski i w weekend byłam na 2 grillach. Przez 2 następne dni skręcało mi żołądek. Moje ciało przeżyło szok, że zjadłam naraz tak dużo mięsa, bo w Gruzji prawie w ogóle go nie jadłam.

Jedzenie postne

Gruzini to religijny naród. W prawosławiu są 2 dni postne (środa i piątek) i to w wydaniu wegańskim – nie tylko nie ma mięsa i ryb, ale tez produktów pochodzenia zwierzęcego. Zatem wiele dań składa się głównie z mąki i warzyw (w sezonie). Na okres Wielkiego Postu, niektórzy Gruzini przerzucają się na chleb z wodą. Dosłownie!

Jedzenie na gruzińskiej uczcie

Na gruzińskich ucztach (suprach) podawane jest dokładnie to samo jedzenie za każdym razem, w tej samej kolejności. Pisałam o tym przy okazji gruzińskiego wesela. Po jedzeniu na stole można się zorientować na jakim etapie imprezy jesteśmy.

Pamiętam niektóre koleżanki, które cieszyły się, że idą na suprę, bo w końcu zjedzą szaszłyki albo mcwadi.

 

Supra gruzińska w Tsinubani

Supra gruzińska w Tsinubani

Jedzenie od święta

Wiele dań robionych jest tylko od wielkiego dzwonu jak u nas bigos na święta. Jedno z moich ulubionych dań tsatsiwi (indyk w sosie z orzeszków włoskich) robi się przez kilka dni. Trzeba rozłupać kilogramy orzechów i wycisnąć z nich olej! Na pół szklanki oleju przypada kilka kilogramów orzechów.

Wino

Całe legendy o nim krążą. Te butelkowane, z winiarni, nawet niektóre domowe potrafi być bardzo dobre. Moje ulubione to saperawi. Ale bardzo często an suprach podaje się wino, takie aby trzepało. Z 2-go czy 3-go tłoczenia. Jest kiepskie i kwaśne. Kac jest straszny.

Gruzińskie wino, kuchnia gruzińska, Martyna Skura

Gruzińskie wino na suprze.

Międzynarodowa kuchnia w Gruzji

Gruzini bardzo rzadko gotują zagraniczne jedzenie. Młodzi jedzą je coraz częściej. McDonald’s jest miejscem ekskluzywnym, gdzie zabiera się dziewczynę na randkę. Nigdy w gruzińskim domu nie jadłam spaghetti, ani tuńczyka. Pizze były posmarowane majonezem zamiast serem.

Gruzińskie słodycze

Każdy słyszał o czurczheli, czyli gruzińskich snickersach. A czy ktoś z Was jadł kiedyś gruzińskie konfitury? Nigdy nie jadłam lepszych!

czurczhela, gruziński snickers, kuchnia gruzińska, Martyna Skura

Czurczhela, czyli gruziński snickers. Orzechy włoskie lub laskowe oblane gęstym kisielem.

konfitury, konfitura z czarnych orzechów, kuchnia gruzińska, Martyna Skura

Gruzińska konfitura z czarnych orzechów włoskich.

Kuchnia to bardzo ważna część kultury. Chcąc poznać dobrze dany kraj, jego tradycję i kulinaria trzeba spędzić w nim więcej czas. Nie tylko 2 tygodnie urlopu. Dlatego zachęcam do dłuższych wojaży, przeprowadzek, wolontariatów, au pair i wielu programów, które pozwalają mieszkać w obcym kraju.

 

Polecane artykuły:

Jak wyjechać na Wolontariat Europejski.

Jak wyjechać do pracy w Chinach.

 

You Might Also Like

17 komentarzy

  • Reply Storyland14 10 lutego 2015 at 20:10

    Dużo się dowiedziałam , bardzo ciekawy post.

    • Reply life in 20 kg 10 lutego 2015 at 20:11

      Dzięki! Polecam starsze posty te o Gruzji i inne. A jest ich sporo 😉

  • Reply ewa 10 lutego 2015 at 23:30

    Dobrze, że to napisałaś 🙂 W sumie podobnie jest w większości przypadków – jak ktoś przyjeżdża do Polski i chce poznać “polską kuchnię”, to też wciąga pierogi, bigosy itd., no a raczej nie jest to codzienne jedzenie w domach 🙂

    • Reply life in 20 kg 11 lutego 2015 at 14:37

      Jest dokładnie tak jak mowisz. Prze pierwsze dni pobytu w Polsce znajomi i rodzina karmili Clinta (mojego narzeczonego) pierogami i bigosem. Zapytał sie mnie czy my cały cza tylko to jemy. Oczywiście ze nie. Po krótkim czasie tez zaczął w końcu próbować takiej codziennej kuchni, która wbrew pozorom, jest zbliżona w wielu krajach Europy i na świecie. Bo przecież wszędzie je sie warzywa i mięso.

  • Reply Tati B. 11 lutego 2015 at 17:16

    Bardzo potrzebny post!!!! i haczapuri – takie o jakim piszesz – zawsze jadłam w dzieciństwie a nie placki z jajkiem (w moim mieście było sporo kiosków gdzie robili szaszłyki (szaszłyk damskich rąk nie znosi – czyli robili tylko faceci), lawasz i haczapuri. Mnie tak samo “śmieszą” wyobrażenia o kuchni rosyjskiej (i podejrzewam tak samo jest w wielu innych przypadkach – innych krajów).

    • Reply life in 20 kg 11 lutego 2015 at 17:34

      Z tymi szaszłukami tez było tak w Gruzji! Na grillu z Gruzinami kobiety przygotowywały wszystkie skąłdniki, sałatki i inne produkty, ale to faceci jechali do rzeźnika, przygotowywali mięso, je nadziewali i piekli.

  • Reply amused0bserver 11 lutego 2015 at 17:55

    Z tą kuchnią wcale nie jest tak prosto, bo po pierwsze (jak już wspomniałaś w tekście) zależy od zamożności, ale również od czasu, chęci i umiejętności. Bo gotowanie jest umiejętnością, która wcale nie jest prosta – tzn. każdy coś gotuje, ale rezultaty są różne – w Polsce przecież też dla wielu osób pomidorowa to woda zabarwiona koncentratem – uważam, że kuchnia polska jest bardzo dobra, ale w wykonaniu wielu osób niejadalna.
    Przyznam jednak, że zaskoczyło mnie zdanie o polskiej książce kucharskiej, bo pamiętam, że w moim domu używało się jej – i nie mam niestety pod ręką, żeby zerknąć, z pewnością też nie spróbowaliśmy wszystkiego, ale nie wydaje mi się, żeby tam były jakieś dziwne przepisy 🙂

    W każdym bądź razie – bardzo ciekawe uwagi na temat codziennego życia.

    • Reply life in 20 kg 11 lutego 2015 at 20:19

      A wiesz, tak z ciekawości otworzyłam dwie polskie książki kucharskie, które mam w domu. Na chybił-trafił w jednej padło na “postne śledziowe kotlety” – nigdy nie jadłam. Nie pamiętam też żeby mama/babcia/ciocia kiedykolwiek coś takeigo zrobiła. a w drugiej trafiłam na “polędwiczki faszerowane rokpolem” – po serze widać, że niezbyt to tradycyjne polkie danie 😉

  • Reply Bogumił Pijanowski 11 lutego 2015 at 20:09

    Zgadza się. Gruzja to nadal biedny kraj i jedzenie nie jest tam wyszukane. Trochę oryginalnych potraw nie wprowadza w zachwyt, ale spróbować można. Autorka nie wspomina o tanich kebabach – coraz popularniejszych prawie wszędzie (na ulicy i w restauracji). Wina są super. Nie tylko te ze sklepów. Gruzini mają w domu bardzo dobre wina dla siebie i dla wybranych gości. Nadal sprzedaje się mocny bimber czacza (często w butelkach z podobizną Stalin). Autorka pisze o zupach, ale jest ich mało. Najpopularniejsza jest charczo (podobno tak ostra, że się po niej charcze). Jadałem ostrzejsze. Gościnność jest nadal, ale już mniejsza. Tak zresztą jest obecnie na całym świecie. Każda podróż, to podróż życia życia – nawet do Pcimia.

    • Reply life in 20 kg 11 lutego 2015 at 20:15

      Uliczne fastfoody i kebaby zaczynają się w Gruzji rozwijać. To prawda. Ja ich jednak unikałam, gdy tam mieszkałam.
      Trudno w jednym poście wypisać wszystkie gruziśńkei dania 😉 Charczo pamiętam, jadłam kilka razu. Jest jeszcze danie ostryj (z rosyjskiego zapewne), które jest czymś w postaci gulaszu, ale też nie był bardzo pikantny.
      Czacza jest dla mnie czymś nie do przejścia. Najczęściej piłąm tą domowej roboty, bez wizerunku Stalina. A raz w Kaheti w bimbrowni taką prosto skraplającą się. Ale jest straszna w smaku już niewspominając o kacu po niej 😉 Co rpawda zdarzyło mi się pić równiez ormiański koniak, bo Ormianie piją to na suprach zamiast wina. Jeśli ktoś jest znawcą koniaku to pewnie by mu smakował. Mi neistety nie.

  • Reply zlotaproporcja.pl 11 lutego 2015 at 21:21

    Trochę się zgadzam i trochę się nie zgadzam. Mieszkaliśmy u kilku rodzin i za każdym razem stoły były zastawione potrawami, a rodziny wcale nie były zamożne. Żeby fajnie gotować, wcale nie trzeba być zamożnym i nie trzeba jeść mięsa! Kotlety, które dostawaliśmy, miały w sobie niewiele mięsa, były za to warzywa, ser i czerstwe pieczywo, smakowały znakomicie! Zgadzam się, że kuchnia gruzińska nie jest zdrowa i pełna warzyw, dla mnie jest zbyt mączna, ale to nie znaczy, że nie można znaleźć w niej fajnych, zdrowych potraw! Przywieśmy stamtąd sporo inspiracji, które cały czas wykorzystujemy w kuchni. A zupą pomidorową z orzechami i świeżymi ziołami mogłabym się zajadać codziennie!

    • Reply life in 20 kg 18 lutego 2015 at 19:11

      Kuchnia gruzińska jest zróżnicowana, ale rzadko je się takie dania. A już tym bardziej jeśli je się tylko w restauracjach. Ja też nauczyłam się gotować kilka “nietypowych” gruzińskich potraw np. bakłażany.

  • Reply travelingilove 11 lutego 2015 at 22:34

    Bardzo fajny tekst i dobrze się Ciebie czyta 🙂 Dzięki za “odczarowanie” wielu stereotypów. O “codziennej” diecie Gruzinów tak naprawdę nie wiedziałam nic… ! 🙂

  • Reply Angela 12 lutego 2015 at 11:59

    Mnóstwo przydatnych informacji, bardzo chciałabym spróbować czurczheli! A ta konfitura z czarnnych orzechów włoskich wygląda jak oliwki. Fajnie się czyta i zapisuję w zakładkach, na pewno przeczytam przed podróżą do Gruzji 🙂

  • Reply Marta 13 lutego 2015 at 18:29

    Czurczhela, czyli gruziński snickers w ogóle mi nie smakował…moi znajomi przywieźli go Gruzji. Takie gumowate coś z orzechami, niektórym może smakować 😉

    • Reply life in 20 kg 13 lutego 2015 at 22:50

      Pewnie kwestia gustu. Chociaż powiem Ci ze tez nie wszystkie czurczhele mi smakowały. Niektóre byly twarde i bez smaku a niektóre miękkie i świeże.

  • Reply Petite Iria 19 lutego 2015 at 13:00

    Bardzo ciekawy post 🙂 tak sobie pomyslalam, ze ta Gruzja to taka polska sprzed 40 lat, kiedy to mieso bylo trudno dostepne i jadlo sie glownie produkty maczne.

  • Leave a Reply

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.