Gruzja

W gruzińskiej restauracji

30 maja 2012
Gruzja, restauracja w Gruzji, kuchnia gruzińska, Gruzini,

Kilka rzeczy, które zadziwiły mnie w tym kraju. Dużo już podróżowałam, po wielu krajach, nie tylko europejskich. Jednak nadal Gruzji potrafi zadziwić i pokazać, że nie przypomina innych krajów.
Często na samym wstępie usłyszeć można, że wymagana jest minimalna kwota rachunku. Żaden Gruzin nie otrzyma takiej informacji. Kwota ta na ogół jest śmieszna, bo 5 lari od osoby, a jak się Idze większą grupą na kolacje i kila piw t będzie to minimum 10 lari za osobę.
Gruzini nie lubią obcokrajowców w restauracji. Nie lubią słuchać angielskiego. Często zdarza się, że obcokrajowcy są uciszani, za to że rozmawiają, podczas gdy Gruzini wznoszą głośne toasty i śpiewają jeszcze głośniej.
Kelnerzy w dużej mierze zachowują się jakby robili łaskę gościom restauracji. Są wiecznie niezadowoleni, nigdy nie uśmiechnięci. Jakby to była dla nich kara, że tam w ogóle pracują. Ciekawe podejście, bo goście do restauracji przychodzą dla milej atmosfery a kelnerzy jak widać nie dbają o nią, zatem sami siebie pozbawiają klientów.
Wydają się nie dbać o stałych gości którzy regularnie zostawiają duże kwoty w restauracji.
Jakiś czas temu byliśmy ze znajomymi (w sumie 4 osoby) w restauracji na świeżym powietrzu. Mnóstwo przestrzeni! Na zachodzi kelnerzy w 2 minuty ustawili by stolik i 4 krzesła. Nie w Gruzji. Mimo, że te stoliki stały z boku nierozłożone a przestrzeni było na co najmniej jeszcze 10 stolików.
Gruzini w restauracji się izolują. Siedzą w boksach, albo małych altankach czy domkach. Najszczęśliwsi by byli, gdyby w tej samej restauracji nikogo innego nie było.
W Gruzji jak na lekarstwo (nawet w Tbilisi, Kutaisi) można znaleźć restauracje na świeżym powietrzu, Generalnie są one w budynkach. W Kutaisi jest dosłownie kilka miejsce gdzie jest albo taras, balkon cz stoliki na zewnątrz. A Knajpek i barów jest na każdym roku kilka, ale wszystkie w środku. W Kobuleti i Batumi sprawa ma się trochę lepiej, b to w końcu kurorty turystyczne.

You Might Also Like

4 komentarze

  • Reply lolika 6 czerwca 2012 at 12:30

    Nie prawda. Pan czy pani mi wybaczy, ale z tego co tu przeczytałam,en, . jedyną prawdą jest to kelnerkach. Gruzini szanują gości, w restauracjach, na ulice czy w domu gość zawsze ma pierwszeństwo i żaden Gruzin nie pozwoli sobie kazać gościa milczeć. A co do lekarstwo-chyba chodziliście tylko na Chawczawadze lob Rustaweli, bo na ulici Szarden, Pierowskaja czy na całe nabrzeże rzeki Mtkwari jest mnustwo restauracji, które własnie m ytprzyciongaiąśći, że maią wspaniałe podwurka. A wydoki z restauracji? – 8 códo świata :).

    • Reply life in 20 kg 13 października 2012 at 14:54

      Witam.
      Przepraszam, ze dopiero teraz odpisuje, ale przez jakis czas bylam zajeta przygotowaniami, podroza i aklimatyzacja w Chinach, gdzie obecnie mieszkam.
      Opisane w poscie sytuacje sa moimi i moich znajomych doswiadczeniami. Zdazyly sie zatem sa prawdziwe. I niestety nie bylo to pojedyncze zdarzenie w jednej tylk orestauracji. Wiem, ze nie kazda restauracja w Gruzji traktuje tak klientow. Ponad to wiem, ze w innych krajach takie sytuacje tez sie zdzarzaja. Bywalam rowniez w wielu milych i przyjaznych gruzinskich restauracjach. Moj post opisywal rowniez wiele miejsc, nie tylko w Tbilisi, albo raczej glownie po za Tbilisi. w kazdym kraju stolica wyroznia sie znaczaco od pozostalych miast i regionow, i Gruzja jest tego przykladem.
      Osobiscie uwazam rowneiz ze widok z restauracji w Tbilisi jest ladny, jednak widzialam ciekawsze cuda swiata 🙂

  • Reply justcook 12 lutego 2014 at 06:24

    Ze zdziwieniem czytałam Twojego posta, bo moje doświadczenia są zupełnie odwrotne. Może to kwestia czasu, bo ja Gruzję odwiedziłam w lipcu 2013. W żadnym innym kraju nie spotkałam tak miłej obsługi, jak w gruzińskich restauracjach, zarówno ty, przy “modnych” ulicach, jak i tych schowanych przed turystami. Nawet momentami czułam się onieśmielona, bo kelner nalewał za mnie wino, oranżadę, jak było trzeba, a nawet częściej wymieniał talerzyk na czysty. A z angielskim to chyba nie do końca jest tak, że nie lubią słuchać angielskiego, po prostu większość z nich doskonale porozumiewa się po rosyjsku, a turyści mówiący po angielsku muszą uzbroić się w cierpliwość – na pewno młodsze pokolenia będą porozumiewać się w tym języku bez problemu ( i to także dzięki Tobie:)

    Pozdrawiam z Norwegii

    • Reply life in 20 kg 9 marca 2014 at 16:24

      Hej,
      Dziekuje za czytanie mojego bloga 🙂
      Milo czyatc ze masz dobre wpsomnienia i doswiadczenia z Gruzji. Ja tez, jak najbardziej. Milo wpsominam te prawie 1,5 roku mieszkania tam. Niestety nie wszystkie wpomnienia byly mile: pijani i/lub agresywni mezczyzni. Gruzinskie restauracje tez nie zawsze dobrze mi sie kojarza. No po za jedna w Akhaltsikhe. Prowadzili ja moi dobrzy pryzjaciele. Czulam sie tam jak w domu i zawsze psotykalam sie z mi;a rodzinna atmosfera. Wszyscy tam dobrze sie mna opiekowali.
      Co do jezyka to ja poslugiwalam sie tam zarowno gruzinskim i rosyjskim i nie wiele to zmienialo, jesli chodzi o traktowanie w restauracji przynajmniej.
      Nie mniej jednak, mam nadzieje ze ludzie podrozujacy po Gruzji beda mieli moze wiecej szczescia 😉
      Powodzenia 🙂
      pozdrawiam

    Leave a Reply

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.