Ostatnimi czasy miasto nawiedzane jest przez wielu obcokrajowców – głownie moich znajomych. Jana z Czech i Meline z Francji zawitały ponownie. Spontanicznie udało nam się wyskoczyć do Abastumani, gdzie znajduje się jedyne w Gruzji obserwatorium. Nie robi olbrzymiego wrażenia ani swoją wielkością ani nowoczesnością, jednak znajduje się na szczycie wzgórza, a raczej góry, a bardzo malowniczej okolicy. Do pana przewodnika po obserwatorium jednocześnie pełniącego funkcje klucznika, trzeba albo znać osobiście albo mieć do niego kontakt. Moja siatka znajomych w tym mieście powiększa się z dnia na dzień i moim znajomym udało się umówić nas na wycieczkę 😉 Indywidualna audiencja (nasza grupa liczyła 6 osób), opowieści, ciekawostki, oglądanie gwiazd i planet (nam udało się zobaczyć Saturna) przez teleskop i na dodatek pan przewodnik mówi bardzo dobrze po angielsku. Jakoś specjalnie wiele nowego się nie dowiedziałam o gwiazdach, ale tak czy siak było ciekawie.
W związku z faktem, że mój region Samkhte – Javakheti jest dość oddalony od stolicy i centrum kraju, zatem gdziekolwiek chciałabym ruszyć się dalej wymaga to wielu godzin podróży jakże wygodnym środkiem transportu lokalnego jakim jest marszrutka, w której poznaje się wszystkie oblicza i zapachy Gruzji. Nie mogę sobie pozwolić na coweekendowe wypady gdzieś w inne regiony, także przynajmniej mój poznam bardzo dobrze, ze wszystkimi jego zaułkami i tajemnicami.
Środowo – ormianowo, czyli kolejna wizyta u moich Ormiańskich znajomych w organizacji. Po za nami – wolontariuszkami – dołączył do nas jeszcze Tomas z Czech (jest wolontariuszem w Tkibuli – ok. 4h od mojego centrum wszechświata).
W żadnym z przewodników ani na żadnej stronie internetowej nie znalazłam informacji, ze w moim mieście są pomniki poświęcone Ludobójstwie Ormian w Imperium Osmańskiego (miało to miejsce w okresie I wojny światowej 1915-1917, zginęło około 1,5 mln ludzi).
Dopiero moi znajomi mi je pokazali i opowiedzieli wiele ciekawych historii na temat historii Ormian w tym regionie. Ostatecznie tworzyliśmy chyba 12 – osobową grupę, idąc przez miasto do restauracji budziliśmy zdziwienie, a w restauracji kelnerzy nie mogli uwierzyć, że aż tylu znajomych przyprowadziłam 😛 2 zdania wyjaśnienia: to jest restauracja „Sarhirhino” (czyt. po polsku) Nino (Office menedżerki z mojej organizacji) i Dawida (jej męża). Za każdym razem, gdy odwiedzają mnie znajomi idziemy tam na kolację, ponieważ dają tam najlepsze chinkali i jedzenie jest zawsze świeże. W ostatnim tygodniu była tam chyba 3 razy. Z kelnerami jestem na „ty” a jeden z nich już mi się oświadczał 😉
W czwartek Gruzini obchodzili święto niepodległości. Niestety w związku z zamieszkami w stolicy nie udało nam się pojechać i zobaczyć obchodów tego święta. Gruzini w ogóle zdaja się nie przejmować za bardzo obecną sytuacją, oni chyba przyzwyczajeni są do takich wydarzeń. Może w Tbilisi jakoś bardziej, ale tu w regionie w ogóle się tym nie interesują i nie wierzą, że protesty te przyniosą jakiekolwiek zmiany. Ponieważ nie obchodziłam tu typowej polskiej majówki (jako, że Gruzini nie świętują ani dnia pracy ani dnia Polskiej konstytucji) zrobiłam to w ten weekend czyt. grillowanie na całego 😀 Mimo, że mężczyźni nie garną się w tym kraju do gotowania to w grillu są specjalistami. Meline bardzo chciała zrobić mcvadi (szaszłyki), ale wg naszych gruzińskich męskich znajomych nie umiała nabić odpowiednio mięsa na patyki (wg mnie zrobiła to dobrze).
Poczym podczas wznoszenia toastu za kobiety Meline powiedziała: cyt. „I mam nadzieje, że za kilka lat będę mogła nabijać mięso na mcvadi”, chłopcy jednak nie zrozumieli podtekstu tego co ona powiedziała. Toast za kobiety, który wzniósł jeden ze naszych gruzińskich znajomych: ”Kiedyś był człowiek, który poszukiwał szczęścia. Poszedł do mędrca i zapytał się go co ma zrobić, aby znaleźć szczęście. Mędrzec powiedział mu, żeby podróżował po świecie i za każdym razem, gdy zobaczysz piękną kobietę zawiesił brylant na swoim naszyjniku. Pewnego dnia naszyjnik ten rozerwał się i brylanty rozsypały się po całym świecie a dwa z nich spadły na nasz stół (przenośnia: Meline i ja; Jany już z nami nie było wtedy)”. Braku romantyzmu i komplementów ze strony gruzińskich mężczyzn nie można im zarzucić.
No Comments