Przez ostatni rok podczas pobytu w Polsce słyszałam wiele razy „Jesteś odważna. Zazdroszczę odwagi.” Nigdy głębiej się nad tym nie zastanawiałam. Nigdy nie uważałam się za osobę odważną.
Jest prawdą, że od kiedy więcej podróżuję rzadziej mówię „nie”. Skoczyć z klifu w Maroku – czemu nie, jechać na dachu samochodu przez pustynię – pewnie, zjeść skorpiona – oczywiście, przejść i przepłynąć jaskinię – może nie pierwsza w kolejce, ale druga już tak. Biorę co oferuje mi sytuacja i podróż, bo więcej takiej okazji mogę nie dostać. Prze wiele lat żałowałam, że nie spróbowałam ślimaków w Marrakeszu. Czekałam 7 lat, aby móc naprawić swój błąd. Czasem jednak druga szansa się nie zdarza.
Rozmawiałam ostatnio długo z Laura (tutaj więcej o tym kim jest Laura i jak zmieniła moje życie) na temat takie stylu życia jaki prowadzimy i życia jakie chcemy mieć. Z naszego punktu widzenia to nic nadzwyczajnego: myślisz co chcesz zrobić i to robisz np. chciałam pracować w Chinach, wygooglałam oferty pracy i wysyłałam dziesiątki CV aż się w końcu ktoś odezwał, podpisałam kontrakt, kupiłam bilet, wyrobiłam wizę i pojechałam. Jak się taki plan rozpisze krok po kroku to nie jest on już taki nierealny a wręcz staje się bardzo namacalny i łatwy do realizacji. Krok po kroku. Jak pojawia się problem, to trzeba ten go przeanalizować i też podzielić na kroki. Analityczny sposób myślenia został mi jeszcze chyba ze studiów inżynierskich.
W tej całej naszej rozmowie z Laurą doszłyśmy do pewnego wniosku. To co dla innych jest odwaga, dla nas jest czymś normalnym, niczym nadzwyczajnym. Czy jesteśmy odważne? Dla innych tak, ale dla siebie nie do końca. Czym zatem dla mnie jest odwaga? To coś na co nigdy się nie zdecydowałam: codzienne rutynowe życie, to decyzja na założenie rodziny, ciąża, poród i wychowanie dziecka.
Każda odwaga wymaga poświęcenia: wyjeżdżając decyduję się na pozostawienie wielu rzeczy za sobą, utratą kontaktu lub osłabieniem relacji z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. Wiem, że czeka mnie tęsknota, czasem samotność, ale wszystko co dostaję w zamian jest tego wartę. Przyjaźnie. ludzie, doświadczenia, uczucie spełnienia. Do porannego wstawania do pracy nie motywują mnie zarobki „Idź zarób dobre pieniądze”. Zadaję sobie tylko pytanie „Co dziś osiągnę, komu pomogę, czyje życie zmienię, jak zmienię swoje życie, czego nie zapomnę z tego dnia?
Gdybym miała opisywać co dały mi moje podróże i życie na emigracji nikt z Was nie skończyłby czytać tego postu. Małą próbkę możecie znaleźć czytając wpis o tym co dał mi EVS. Wiem, że nie pokonałabym moich lęków w Polsce (nie skoczyłabym z klifu, nie nurkowałabym, nie jadła dziwnych stworzeń o czym pisałam m.in. tutaj), nie nauczyłabym sobie tak dobrze radzić z problemami, gdybym była w moim kraju (wizy, urzędy imigracyjne, różnice kulturowe, samotność).
Nie jest tak, że wybieram między rodziną a podróżami, bo nie odcinam się od Polski i tego co tu jest. Ale czy nie jest tak czasem, że nawet mieszkając w tym samy mieście spotykamy się ze znajomymi i rodziną raz na ruski rok? Czym zatem różni się mieszkanie w Trójmieście czy w Chiang Mai w Tajlandii?
Odwaga innych dla mnie to poświęcenie tego co dają mi podróże, nowi spotkani ludzie, przygody, doświadczenie. W imię rodziny, dzieci i stabilnego stylu życia.
Czy ja nigdy tak nie będę żyła? Nie wiem. Podróże i życie za granicą nauczyły mnie, że nie można wszystkiego zaplanować, bo nigdy nie wiemy co się stanie.
9 komentarzy
Do emigracji do Chin nie trzeba być odważnym, trzeba być niesamowicie elastycznym i samodzielnym. W innym razie Chiny Cię przeczołają i wypluja;)
pzdr
Chiny nie są łatwe do życia. Cieszę się, że nie byłam tam sama. Wiem, że w pojedynkę jest dużo ciężej i nie każdy daję radę. Wielu znajomych po kilku miesiącach zrezygnowało i wróciło do domu.
Podziwiam, że tyle lat dajesz tam radę 🙂
Wydaje mi się, że odwaga to zrobić ten pierwszy krok by przełamać rutynę i przestać zgadzać się na ramki uwierające marzeniom i pasjom. Kiedy ta bariera pokonana, życie zaczyna się rozkręcać i odwaga przestaje być odwagą tylko tą inną rutyną 🙂
Dokladnie! Pierwszy krok. Wyjsce po za strefę komfortu.
Podróżując bierzemy to co daje nam los, a ludzie biorą to za odwagę, bo nie na co dzień je się skorpiona czy skacze z klifu. Jest to po prostu coś odmiennego, innego, które w podróży przychodzi do nas samo. Trzeba się tylko otworzyć.
Ja na przykład podziwiam kobiety podróżujące samotnie, może dlatego, że sama bym chciała, ale nie miałam jeszcze okazji.. albo właśnie odwagi.
Mądry wpis! Mi się marzy połączenie podróży i posiadania rodziny. Wierzę, że jest możliwe wspólne podróżowanie i pogodzenie tego wszystkiego – trochę stabilizacji, a trochę przygody i szaleństwa. We trójkę, czwórkę czy piątkę 😉
Jest mnóstwo podróżujący rodzin godzących pracę, rodzinę i przyjemności. Wiele z nich prowadzi rodzinne blogi jak Rodzina bez Granic czy 8 stóp. Znajdziesz tam wiele inspiracji 🙂
[…] w podróż do koła świata. Odwaga ma wiele postaci. Pisałam kiedyś o tym w starym poście tutaj. Czym będzie dla mnie odwaga w 2019? Będziecie się dowiadywać na […]
[…] w podróż do koła świata. Odwaga ma wiele postaci. Pisałam kiedyś o tym w starym poście tutaj. Czym będzie dla mnie odwaga w 2020? Będziecie się dowiadywać na […]