Już ponad dwa tygodnie temu wróciłam do Polski. Czas leci, nawet się nie zorientowałam jak szybko to minęło.
W tym czasie miałam okazje nadrobić zaległości i spotkać się ze znajomymi i przyjaciółmi, których nie widziałam przynajmniej 2 lata. Jedno z pytań, które często padało: „Jaka jest najdziwniejsza rzecz jaką jadłaś?”. I rzeczywiście jak sobie pomyślę to był trochę nietypowych rzeczy. Ten post dedykuje wszystkim znajomym i bliskim ciekawych moich kulinarnych doznań.
Zacznijmy od Chin. Chiny słyną z dziwnego, dla nas na zachodzie, smaku i gustu kulinarnego. Krążą legendy o tym co się tu je. Niestety jedzenie kota czy psa nie jest bajką. Do tej pory mam nadzieje, że nie jadłam ani jednego z tych zwierząt. Pewności nie mam jednak….
Na początku wszystko było dość nietypowe. Dużo rzeczy było dla mnie nowych np. ostrygi. Niektóre z tych dań i przekąsek były czymś typowym i codziennym dla Chińczyków. Część z nich była raczej ciekawostką.
Chińskie jajka gotowane w herbacie
Ośmiornica na patyku z China. Prost z ulicznego grilla, jeszcze chrupiąca.
Dużo innych lokalnych chińskich przysmaków przygotowywanych na ruszcie.
Na chińskim straganie w dzień targowy proszę o to żaba albo ropucha. Rzeczywiście smakuje jak kurczak.
Nasiona lotosu. Nic szczególnego, ale była to lokalna ciekawostka w Hangzhou w Chinach.
Skorpion z pekińskiej ulicy.
Konik polny z Pekinu.
Durian! Koszmar wielu ludzi. Niby to owoc a śmierdzi jak zgniła cebula ze starymi skarpetkami. W wielu miejscach nie można go w ogóle jeść, wszędzie wiszą zakazu. Śmierdzi na kilometr. W smaku nie jest taki zły, trochę jak ciapka. Go się albo kocha albo nienawidzi.
Tybetańska herbata z masłem. Osobiście nie wiedziałam, w którą stronę pluć.
Cukrowe jabłko. Ponoć typowe dla Tajlandii. Ja nie spotkałam go tam, ale w Chinach. Jest bardzo słodkie i miękkie.
Cukrowe jabłko na bazarze. Wygląda trochę jak karczoch.
Slimaki z Yangshuo w Chinach. Były całkiem smaczne.
Przepękla ogórkowata zwana również gorzkim ogórkiem. Najbardziej gorzkie warzywo jakie w życiu jadłam. A wygląda tak niepozornie.
Mongolski hot pot w Pekinie. W środku kręgosłupy krów albo jaków. Garnek jest miedziany a nie stalowy.
Zong zi – ten jest z herbata Longjing.
Zong zi – pierożki ryżowe zawijane w liście. Typowe na Festiwal Smoczych Łodzie w Chinach.
Tajlandia nie słynie raczej z dziwnych potraw. Można spotkać jajka z rozwiniętym embrionem kurczaczka w środku. Ja niestety nigdy tego nie spróbowałam.
Wiele owoców i smażonych robaków, które pamiętałam z Chin, spotkałam w Tajlandii. W końcu daleko te kraje od siebie nie leżą.
Kolejne, tym razem tajskie, robaki.
I znów robaki
Banany jak to banany, ale te miały pestki twarde jak kamień były dość małe. Tak o połowę krótsze niż nasze, ale tak samo grube.
Mangostan właściwy (mangosteen). Bardzo smaczny słodki i soczysty owoc Azji.
To chyba najdziwniejsza rzecz jaką jadłam w Tajlandii: monitore lizard. Nie do końca wiem jak smakowała, bo była tak ostra! ALe powiedziałabym, że trochę jak wołowina. Przygotowywała ją jedna z rodzin w naszej wsi. Plusy poznawania lokalnej społeczności 😉 [foto Laura Mulvey]
Ilekroć podróżuję po różnych krajach, zawsze jem lokalną kuchnię. Jest to jedna z najlepszych metod poznania kultury a ponadto przy posiłku zawsze się rozmawia, więc jest to również dobra okazja do poznania lokalnych ludzi i spędzenia miło czasu.
Chyba, że coś bardzo ale to bardzo mnie odstrasza, to nie próbuje. Na ogół jednak jem wszystkie dziwne rzeczy. Moja mama mawia: „Żeby mieć pogląd trzeba mieć ogląd”. W końcu kiedy następnym razem będę miała taka okazję? Trzeba próbować życia!
Smacznego, bo to pora obiadu się zbliża 😉
5 komentarzy
Yummyyy, im dziwniejsze tym bardziej mnie pociąga:)
Jestem wegetarianką, więc za robaki podziękuję – ale wcześniej, kiedy jeszcze jadłam mięcho, zawsze chciałam spróbować smażonych świerszczy :)) Zostają mi już tylko owoce-śmierdziuchy. Na szczęście na świecie jest ich sporo 🙂
Love this post! As a survivor of the spicy lizard, I give it a thumbs up! Even as a veggie I had to try it (for the interest factor and because the lady who cooked it was just so gosh darn cute and happy that foreign people would even try it!). I think what you forgot to mention, Martyna, is what a pro you are at eating crickets/grubs. If I hadn’t seen it with my own eyes, I would have thought you were eating popcorn at the movie theater!
This also made me think about our village ‘pizza’ in Ban Muang, with some sort of cheesy/mayo-y goo and ketchup mmm and those purple taro ice cream pops with cookies in the middle!
Bon Appétit 🙂
-Laura
Ciekawy wpis:)!
Przy okazji polecam smaczny przepis:
https://twitter.com/KrzysztofPyzia/status/621260479583940608
[…] Jedzenie i kuchnie świata, najdziwniejsze i najbardziej zaskakujące potrawy jakie jadłam – niektóre smakołyki możecie zobaczyć tutaj […]