Osobiste Praca za granicą

Moje szalone podróżnicze plany na 2016

5 marca 2016

Kto dziś słuchał radiowej Czwórki zna moje plany na najbliższy czas! W programie opowiedziałam Wam o 2 wielkich projektach i 1 szalonym pomyśle.

Projekt 1 – w życiu musisz sobie zadać bardzo ważne pytanie…. Jak powiedział wielki mędrzec Laska w „Chłopaki nie płaczą”

Co lubię w życiu robić? Jeść, szczególnie czekoladę, czytać książki, uprawiać sporty, oczywiście nurkować, spędzać czas z inspirującymi i ciekawymi ludźmi. Jednak przede wszystkim uwielbiam podróżować! A to nowość dla Was, prawda? 😉 Do tej pory moje podróże były albo w ramach wolontariatu, pracy jako nauczycielka angielskiego, pracy z wolontariuszami, lub samodzielnych wyjazdów czy szkoleń nurkowych. Podróż była tak jakby przy okazji tych wszystkich czynności. Kto by nie marzył o tym, aby podróżować i z tego żyć? Widzę las rąk. Marzenia, choćby te najbardziej szalone się prędzej czy później spełniają o ile o nie walczymy.

Od 2016 roku dołączyłam do teamu HollyCow. Szaleństwo!

Już jutro lecę do Tajlandii i Kambodży! Będę mogła pokazać ludziom Tajlandię i Kambodżę, która znam z okresu, gdy tam mieszkałam, którą poznałam dzięki pracy z Tajami i której nie znają turyści przyjeżdżający tam z biurami podróży. Jakbyście chcieli wybrać się kiedyś ze mną w jakąś szaloną, pokręconą i nietuzinkową podróż to dawajcie znać!

Później w planach jest Bali, na jesień znów Tajlandia i Kambodża a w międzyczasie na pewno coś się jeszcze pojawi. W kwestii szalonych pomysłów zawsze możecie na mnie liczyć! Jeszcze Was czymś zaskoczę 😉

HollyCow, podróże z HollyCow, Life in 20 kg,

Projekt 2 – być jak Simba

W czerwcu dotrę w końcu do kraju do którego starałam się wyjechać już w 2013! Dostałam wtedy propozycję pracy w Tanzanii! Skakałam jak szalona po moim chińskim mieszkaniu, gdy dostałam maila z potwierdzeniem! Chiński honor nie pozwolił i wyjechać – skrócenie lub zerwanie kontraktu z Chińczykami było takim kosmosem, wszystkie straty byłby tak duże, że przestało się to opłacać. W zeszłym roku nie pojechałam, o w Afryce (co prawda zachodniej) grasowała Ebola i projekty się nie odbywały – trafiłam do Tajlandii.

W tym roku nadejszla wiekopomna chwila i jadę do Tanzanii!! Kontrakt podpisany, wysłany i zatwierdzony. Od połowy czerwca do sierpnia będę nadawać z Afryki wschodniej! O szczegółach będę Was jeszcze informować.

Justyna Gieleta

Szalony pomysł – jak nie drzwiami to….

Pomysł wyjazdu na biegun był szalony. Znajomi i rodzina pukali się w czoło! Ale przez 1,5 tygodnia udało się dość do 5-tego miejsca. Przy Waszej wielkiej pomocy odwaliliśmy kawał dobrej roboty, której inni nie zrobili przez 3 miesiące! Niestety nie udało się. Nie weszłam do finału. Cóż, zdarza się. Nie zawsze jest tak jakbyśmy tego chcieli. Liczyłam się z tym, chociaż w głębi duszy miałam nadzieję, bo nadzieja umiera ostatnia 😉 ehhh…. Chyba się tego nigdy nie oduczę 😉

Powiedziałam sobie: Martyna byłaś tak blisko, a  jeszcze niedawno wydawało się, że to nieosiągalne marzenie! Kiedyś tam trafisz, jak nie drzwiami to oknem albo kominem czy kanalizacją. Z tą ostatnią opcją byłoby trudno, bo średnio to przyjemne i higieniczne a dwa, że tam nawet nie mają kanalizacji, bo komu chciałoby się kuć tyle lodu 😉

Dwa dni po zakończeniu konkursu znajomy podróżnik Piotrek Horzela z bloga pH on tour, który sam spędził tam 1,5 roku, udostępnił na Facebooku ogłoszenie pracy na Antarktydzie! To ja przez ostatnie prawie 2 tygodnie o niczym innym nie piszę i nie walczę, a tutaj taka oferta! Oczywiści deadline…za 2 dni! Wzięłam się za pisanie i w dwa dni skończyłam całą 12 stronicową aplikację! Klik i wysłane. Na początku kwietnia mają być wstępne wyniki pierwszego etapu. Rozmowa kwalifikacyjna w maju, szkolenie we wrześniu a wyjazd listopad 2016 – marzec 2017. Nawet nie wiem czy przejdę do kolejnego etapu a już tym bardziej dalej. Konkurencja jest pewnie olbrzymia. Chociaż nie znam wiele osób, które zdecydowałyby się na 5 miesięcy życia w totalnej izolacji, w zespole 5-osobowym, zakwaterowaniu w dormitorium, średniej temperaturze wewnątrz ok. 14 stopni i bez dostępu do Internetu. Ale ja jestem pierwsza! Czy mam szanse? Zobaczymy. Ważne jest to, że próbuję.

biegun południowy, Antarktyda, Martyna Skura, life in 20 kg

Po ostatnim bardzo ciężkim dla mnie 1,5 roku zaczynam żyć od nowa. Stawiam nowe kroki, ogarniam życie, wracam do spełniania marzeń! Duża w tym Wasza zasługa, bo Wasze wielkie wsparcie i pomoc przy biegunowym konkursie dało mi wiele wiary w ludzi, zapału, motywacji i chęci do pokonywania nowych wyzwań! Dziękuję!

Marzenia same się nie spełniają, trzeba im pomóc i próbować. Tak właśnie robię.

 

Photo Justyna Gieleta 

You Might Also Like

11 komentarzy

  • Reply Wiola 6 marca 2016 at 09:20

    Dużo planów! Zdradzisz co będzie się działo w tej Tanzanii? Jedziesz indywidualnie czy jakiś wolontariat? Wiem, że wolontariaty lubisz, dlatego pytam.

    • Reply life in 20 kg 6 marca 2016 at 09:53

      Tanzania do pracy z młodzieżą. Organizowanie obozów dla międzynarodowej młodzieży.

  • Reply Karolina 6 marca 2016 at 10:59

    Masz super życie!! Tylko pozazdrościć!:D możesz napisać skąd się właściwie wzięła Twoja pasja do podróżowania i czy mogłabyś kiedyś opisać Twoja pierwszą podróż poza Europe-> ja ciągle zbieram na to odwagę i jest oczywiście miliard wymówek żeby nie polecieć- brak pieniędzy, zachorowania 🙂 Z góry dzięki za odp 🙂

    • Reply life in 20 kg 6 marca 2016 at 14:29

      Nasi rodzice dużo podróżowali w młodości i zawsze zabierali nas na jakieś wycieczki, biwaki. Później zaczęły się kolonie i obozy w podstawówce. W liceum zaczęłyśmy jeździć niezależnie, ze znajomymi i przyjaciółmi. I tak już się potoczyło 🙂
      Trudno mi określić, która podróż po Europie była pierwsza. Miałam 5 lat, gdy po raz pierwszy wyjechałam za granicę, w odwiedziny do taty do Niemiec.

      • Reply Karolina 6 marca 2016 at 15:40

        a ktora podroz poza Europe byla pierwsza?:) jaki kontynet, jakie państwo :)?

        • Reply life in 20 kg 6 marca 2016 at 15:44

          USA w 2002. Miałam 17 lat i jechałam na wakacje do rodziny do NYC. Pojechaliśmy na Road Trip do wodospadów Niagara i do Pensylwanii. W 2007 byłam w Azerbejdżanie a 2008 w Maroku (na arabskim szkoleniu językowo-kulturowym organizowanym przez Rade Europy; wybrano 16 osób z całej Europy w tym mnie 🙂

  • Reply Zajaranazyciem 6 marca 2016 at 14:13

    Jesteś moją inspiracją 😉 I mocno trzymam kciuki za pracę na Antarktydzie – to dopiero byłoby szaleństwo! 🙂

    • Reply life in 20 kg 6 marca 2016 at 14:26

      Dziękuję!!! Cieszę się, że mogłam Cię zainspirować 🙂 Ja też trzymam kciuki za biegun!

  • Reply Gadulec 6 marca 2016 at 20:31

    Świetne plany! Trzymam za Ciebie kciuki, szczególnie za Antarktydę – zasłużyłaś! 🙂

  • Reply Michał 8 marca 2016 at 13:47

    Nie trzymam kciuków za Twój wyjazd na Antarktydę, bo na pewno Ci się to uda… to tylko kwestia czasu 😉 Podziwiam Twoją waleczność i dążenie do spełnienia swoich marzeń. Pozdrawiam i czekam na dobre wieści 😉

  • Reply Jak ogarnąć Afrykę – Life in 20 kg 16 czerwca 2016 at 12:58

    […] wróciłam z Azji a już czas ruszać do Afryki, Tanzanii. Pisałam Wam o moich planach podróżniczych już wcześniej, ale nie wiecie jeszcze […]

  • Leave a Reply

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.