Kocham owoce morza! Krewetki, małże, ryby, ostrygi, przegrzebki, ośmiornice, homary, kraby i kałamarnice. Niestety nie jest to cos co można jeść codziennie. “To nie są tanie rzeczy” jak mawia mój fryzjer z Polski.
Ale akurat w tropikach, gdzie owoce te wyławia się “za rogiem”, można się rozkoszować tymi smakołykami.
Na wyspie Boracay, udało nam się znaleźć market rybny, na którym samemu wybierało się świeże ryby i owoce morza.
Na tym samym targu były restauracje i bary, które na miejscu przyrządzając twoje jedzenie. Świeże, chrupiące, gorące.
Niestety wody te są bardzo eksploatowane przez rybaków, czego przyczyna są turyści. Wiec trochę można mieć mieszane uczucia czy jeść czy nie jeść.
No Comments