Wracam właśnie z Wachlarza 2014, czyli podróżnickiego spotkania, zorganizowanego przez fantastyczną parę blogerów Anię i Jakuba Górnickich, prowadzących interesującego bloga podrozniccy.pl.
Jest to już siódma edycja tej imprezy, jednak dla mnie pierwsza na której byłam. Wszystkie inne odbyły się w czasie, gdzie mieszkałam gdzieś w Azji, czy to Chiny czy Tajlandia.
Na spotkaniu gościło wielu znanych w blogosferze podróżniczej podróżników. Dla mnie była to pierwsza okazją aby ujrzeć ich „ludzkie” twarze, posłuchać i zdać sobie sprawę, że w swojej wyjątkowości są również normalnymi ludźmi. Każdy zaczynał podobnie od klikania na kompie bloga, nie zawsze będąc pewnym/pewną czy to w ogóle się komuś spodoba i w zasadzie po co.
Wielkie gratulacje dla organizatorów za dobór całego wachlarza prezenterów. Każdy z nich, mimo że robią podobne rzeczy, mają inny pomysł na siebie, swoje podróże i bloga. Każdy sposób podróży pary z dziećmi był inny a unikalny w swojej postaci. Każda para podróżowała w inny sposób.
Z szesnastu prelekcji kilka zapadło mi w pamięci, każda z innego powodu.
Amatorzy podróży, czyli Magda i Tomek Bogusz prowadzący bloga z2strony.pl. Bardzo sympatyczna para i bardzo skromna. Wybrali się w podróż dookoła świata w 4 lata. Podróżowali autostopem, samochodem, jachtostopem, rowerami w różnych częściach świata. Przezabawni podczas swojej prezentacji. Nie odkryli Ameryki mówiąc, że najlepiej w podróży poruszać się własnym transportem, bo wtedy nie omija się ciekawych miejsc i jest się zupełnie wolnym, w odróżnieniu od podróży autostopem lub autobusem. To od nich dowiedziałam się, że korzystając z jachtostopu trzeba pamiętać, że z kapitanem, który szuka nowej załogi, jest zawsze coś nie tak, pytanie tylko jak bardzo nie tak. Zostało mi również przedstawione nowe słówko „Zharpaganić” używane w następującym frazeologizmie „każdy facet musi zharpaganić”. Czym mnie urzekli w swojej prezentacji? Skromnością i dowcipem. Sami przyznają się, że nigdy nie jeździli w takie podróże, na rowerach tylko po okolicy, a na motor zrobili prawko przed wyjazdem. Tym wszystkim udowadniając, że nie trzeba być nie wiadomo kim, podróżnikiem z okładki National Geographic, aby wyjechać w taka podróż, a oni są tego najlepszym przykładem.
Podróże z dziećmi – da się ale po co?, czyli Ola i Paweł Wysoccy, prowadzący bloga 8stop.pl i warszawską kawiarnię o tej samej nazwie. Ola rozbawiła wszystkich tekstem, że w dwie podróże życia wybrała się tylko dlatego, że test ciążowy zrobiła 2 dni po tym jak kupiła bilety lotnicze i już nie było wyjścia. Matką nie jestem i na razie się nie zapowiada, ale prezentacja ta powinna być obowiązkowym dodatkiem do każdej szkoły rodzenia. Tym samym pokazując, że z dziećmi da się podróżować oraz (kolejny raz Ameryka nie została odkryta), że szczęśliwy rodzić to szczęśliwe dziecko. Zatem umartwianie się i przybieranie roli matki Polki nie jest jedyną opcją w życiu a macierzyństwo nie znaczy wyrzeczenie się przyjemności i podróży.
Filmowanie w podróży, czyli Marcin Mossakowski, prowadzący bloga livealife.pl. Moje osobiste odkrycie podczas tego spotkania – film z podróży. W moim aparacie i telefonie mam opcje nagrywania (chyba jak każdy) a z ostatnich ponad 3 lat mieszkania za granicą mam 2 filmy, sztuk dwie! Marcin odczarował film dla mnie i z reszta dla wielu innych widzów. Pokazał i dał kilka rad jak nie robić filmu(„syndrom wujka”) i jak podczas zwykłego spaceru po wsi można zrobić niesamowity film, od którego nikt nie może się oderwać i myśli, że potrzebny jest jakiś niesamowity sprzęt, a to był tylko telefon. Dzięki Marcinie za inspiracje i kopa do robienia własnych filmów.
Zielona sukienka – przez Rosję i Kazachstan śladami rodzinnej historii, czyli Małgorzata Szumska. Jedna z najbardziej porywających historii i prezentacji tego dnia. Gosia opowiedziała wzruszającą i trudną historię życia jej dziadków pochodzących z Wileńszczyzny, których straszny los i ustrój polityczny rozdzielił i zesłał w głąb Syberii i Kazachstanu. Gosia zdecydowała się dotrzeć do tych wszystkich miejsc i spotkać z osobami, których znali jej dziadkowie. Jej opowieści o przygodach, przeżyciach i rozczarowaniach jakich doświadczyła podczas swojej podróży wzruszyły i rozbawiły całą publiczność. Książka Gosi po tym samym tytułem ukaże się na początku października tego roku. Będzie to obowiązkowa pozycja na mojej liście.
Jak swoja pasję do podróży przekuć w projekt społeczny kanthari plus , czyli Tomek Kozakiewicz. Mi osobiście najbliższy temat, gdyż od zawsze jestem społecznikiem, czy to Polska, Gruzja czy Tajlandia, wolontariat i projekty społeczne zawsze mnie otaczały i angażowały. Tomek opowiedział wzruszającą historię o swojej pracy w Nepalu z osobami niewidomymi i niedowidzącymi i jak zdecydował się im pomóc. Pokazał kilka filmów dokumentalnych o bohaterach swoich małych społeczeństw, kobiecie, która pracuje z kobietami obrzezanymi w Afryce, a mężczyźnie, który dociera do niewidomych dzieci w nepalskich wioskach ucząc je alfabetu Braille’a, aby mogły się uczyć razem z innymi dziećmi.
Ostatnia już prezentacja: jak najmniej stempli paszportowych. Dlaczego warto wracać w te same miejsca? Tomka Michniewicza. Tomek jest doświadczonym podróżnikiem, pisarzem, dziennikarzem. Kiedyś miała okazje czytać jego książkę „Samsara”. Szczerze nie przypadła mi za bardzo do gusty – nie ten styl pisania i podróżowania mnie kręci. Jednak jego prelekcja była bardzo przemyślana o przemyśleniach właśnie. Zwrócił uwagę na osoby, które po 2-4 tygodniach spędzonych np. w Indiach uważają się za specjalistów od tego kraju. Albo o podróżowaniu jako sporcie ekstremalnym jakim są podróże, czyli licytowanie się w ilu krajach się było. Nie liczy się liczba stempli w paszporcie i odwiedzenie top 10 miejsc na liście Lonely Planet. Nie było dla mnie trzecim tego dnia odkryciem Ameryki, że pierwszy raz podróżując po kraju jest się zachłyśniętym i zafascynowanym podróżą, nie ma wtedy za bardzo czasu na przemyślenia i refleksje, oraz poznawanie tej mniej turystycznej części kraju. Warto jest wracać do tych samych miejsc i odkrywać je z innej perspektywy, tej nie turystycznej, wyjeżdżać w miejsca nie zaznaczone na mapach biur turystycznych lub poznawać te popularne miejsca ale z innej perspektywy.
Każda prezentacja była wyjątkowa w swoim rodzaju. Organizatorzy na pewno przemyśleli każdy aspekt organizacyjny spotkania jedna mi zabrakło czasu na pytania i rozmowy z prelegentami. Po osiemnastej większość prelegentów i widzów przeniosła się do Cafe Południk Zero na afterparty. Bardzo podobało mi się, że Podróżniccy witali się z każdym, robili rundki między stołami i próbowali zamienić kilak zdań z każdym kto tam przyszedł. Szkoda, że w ten sposób nie udało porozmawiać się z innymi prelegentami.
Bardzo ciekawi i cieszy mnie, że przyszłoroczną imprezę Ania i Jakub zaplanowali na 2 dni: prelekcje i warsztaty np. z fotografii czy filmu. Za rok Wachlarz w Przemyślu. Jeśli będę w Polsce to się pojawię z przyjemnością:)
Wielkie gratulacje i podziękowania dla organizatorów.
Cieszę się, że tam byłam jeszcze z jednego powodu: zobaczyłam prezentacje z najwyższej półki, jak opowiadać o swoich podróżach i nie zanudzać publiczności. Ciekawa lekcja przed TRAMPKAMI 27 września w warszawie w Cafe 8 stóp. Będę opowiadała o Chinach, jak wyjechać i mieszkać w tym kraju. Zapraszam!
1 Comment
Inspirujące… Dla mnie opowieść o dwóch podróżach życia jednocześnie szczególnie 😉 a o Trampkach czytałam dziś w cosmo 🙂 pozdrowionka