Gruzja Wolontariat

TLG kilka mitów

19 kwietnia 2012
Gruzja, TLG, wolontariat w Gruzji, obcokrajowcy w Gruzji

Ludzie z TLG są dziwni
Należy sobie zadać pytanie kto przyjeżdża i bierze udział w programie TLG. A tak naprawdę można by to rozszerzyć również o EVS (Wolontariat Europejski) i Peace Corp.
To na ogół osoby młode z wyższym wykształceniem lub w trakcie jego zdobywania. Oczywiście zdarzają się osoby starsze, z pewnym już bagażem doświadczeń życiowych.

Grupa 1 – osoby, które nie mają pomysłu na swoje życie, nadal szukają co chcieliby robić w życiu.
Grupa 2 – osoby, które chcą sobie przerwę w dotychczasowym życiu, które może i lubią, ale jeszcze zanim się ustatkują chcą przeżyć przygodę.
Grupa 3 – osoby z problemami w swoim społeczeństwie i środowisku, które wyjazd traktują jak ucieczkę. To się niestety nie sprawdza w ogóle. Te problemy na ogół narastają a nie będąc w swoim kraju wśród bliskich na ogół jest jeszcze gorzej.
Grupa 4 – chyba ta najważniejsza, od której powinnam zacząć, to osoby naprawdę zmotywowane i chcące pomagać i wprowadzać zmiany.
Można by stworzyć jeszcze kilka grupa, ale skupie się na tych. Zdarza się też, że ktoś może należeć do kilku grup jednocześnie.
Dla osób z zza oceanów (USA, Australia, RPA) taki wyjazd to na ogół pierwszy raz za granicą.
Gdyby zebrać do jednego worka wyżej wymienione cechy to może powstać nietypowa mieszanka. Oczywiście, że wśród podróżników można spotkać osoby „normalne”, które nie odbiegają od jakiegoś tam standardu i norm. Ale podróżować a mieszkać w danym kraju to dwie zupełnie inne bajki. To oczywiście dotyczy każdego kraju, nie tylko Gruzji.
Po 2 tygodniach w Gruzji przeciętne wrażenie o tym kraju jest następujące: ludzi bardzo gościnni i otwarci, dużo wina i dobrego różnorodnego jedzenia, piękne krajobrazy, tance i śpiewy. Wrażenie osoby mieszkającej tutaj co najmniej pół roku możne odbiegać o tego „turystycznego” wrażenia. Nie twierdze, że jest ono skrajnie negatywne, ale jest inne np. ludzie są gościnni i otwarci, ale na ogół tylko na początku, później trzeba sobie radzić samemu. Ale to też nie zawsze. Moi niektórzy znajomi są nadal bardzo ciepli i otwarci, zawsze chętni pomóc. Wszędzie Cie zapraszają i obiecują, że pokażą Ci to i tamto i zrobimy to i tamto, ale rzadko dotrzymują słowa.  jedzenie nie jest takie znów różnorodne, a po kilku tygodniach robi się wręcz nudne, natura jest piękna, ale miasta i wioski (po za turystycznym regionami) są zaniedbane, budynki grożą zawaleniu i mnóstwo tu posowieckich pozostałości i „pereł architektonicznych”.
Ponad to w obcym kraju nie mamy tego komfortu w wybieraniu sobie przyjaciół. Znajomym i kompanem zostają przede wszystkim osoby, które mówią tym samym językiem (na ogół angielski) i pochodzą z w miarę podobnych kultur np. Europa i USA. Prawdopodobnie będąc w swoim kraju, nigdy z tymi osobami byśmy się nie zaprzyjaźnili.
Chociaż z drugiej strony każdy z nas jest dla siebie nawzajem interesujący. Mimo wszystko rzadko się zdarza, że ktoś nigdy nie podróżował ani nie robił jakiś nietypowych rzeczy jak podróże w dziwne miejsca, skoki na spadochronie, wspinaczka wysokogórska, płetwonurkowanie, mieszkanie i pracowanie na Alasce, praca w winiarni w Australii, praca w dziwnych częściach świata np. Kuwejt, Korea, Japonia itp. W swoim kraju raczej nie udałoby się nam uzbierać tak dużej grupy znajomych robiących takie rzeczy.
Zatem stężenie nietypowych cech jest tutaj statystycznie większe i dlatego można odnieść wrażenie że tacy ludzie są dziwni. Ponad to wolontariuszy i społeczników jest dużo mniej niż karierowiczów i biznesmenów. Dlatego same wartości i cele życiowe tych pierwszych mogą się wydać dziwne dla tych drugich.
TLG/PCV/EVS to grupa obcokrajowców, którzy tylko piją i imprezują
Do pewnego stopnia to niestety prawda. I nie jestem z tego dumna i czasem mi wstyd, że ludzie tak się zachowują, bo dają świadectwo całej grupie.
W dużych miastach spotkać czasem można grupę obcokrajowców, imprezujących i pijących do nieprzytomności. Są to na ogół osoby, które uciekają od swoich małych miast lub wsi. Którzy nie byli przygotowani na takie warunki i kulturę. Na ogół maruderzy, krytykanci i ignoranci. Wśród nich nie spotkasz raczej grupy 4, tych zmotywowanych wolontariuszy. Oni siedzą w swoich zabitych dechami wioskach i integrują się ze społecznością lokalna, uczą się języka i cieszą możliwością poznania kultury i ludzi. Im więcej podróżuje w te mniej turystyczne regiony tym więcej takich osób spotykam.
Można by jeszcze wiele o tym napisać i pewnie jeszcze kiedyś napiszę. To są jednak te argumenty, które najczęściej słyszę, które postanowiłam trochę sprostować. Prawda jest to, że jeśli się czegoś samemu nie doświadczy to trudno się na ten temat obiektywnie wypowiadać oraz krytykować.

You Might Also Like

2 komentarze

  • Reply Ania 3 lipca 2012 at 17:43

    To bardzo ciekawe spostrzeżenia. Jestem w trakcie procesu rekrutacyjnego do tego programu i wiążę z nim wiele planów.

    • Reply life in 20 kg 13 października 2012 at 14:47

      Hej.
      I jak TLG? Juz jestes w Gruzji? Na ile podpisalas kontrakt?
      Ja obecnie mieszkam i pracuje w Chinach.
      pozdrawiam

    Leave a Reply

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.