Wielu z Was obserwuje zarówno mnie jak i innych blogerów podróżniczych, czerpie od nas wiedzę. Dostaję od Was wiele wiadomości, że jestem waszym swoistym oknem na świat, ponieważ podróżuję w miejsca o których nie słyszeliście albo słyszeliście, ale niewiele o nich wiecie np. Malediwy czy Andamany. Z jednej strony to bardzo budujące, że uważacie mnie za osobę opiniotwórczą. Jednak z drugiej strony to też bardzo duża odpowiedzialność, która spoczywa na moich ramionach. Zdarza się, że styczność z daną kulturą macie tylko przez pryzmat moich podróże. Może zdarzyć się, że opinie o danym narodzie albo o danym miejscu wyrabiacie sobie na podstawie moich opowieści.
Wielokrotnie zanim wrzucę Wam relację na bloga czy Instagram, zastanawiam się czy przedstawiłam to obiektywnie, czy nie ma to zabarwienia rasistowskiego, czy nikogo nie uraziłam. Ostatnio bardzo dużo o tym myślałam w kontekście Malediwów i Andamanów, ponieważ wiele z Was zaczęło mnie śledzić od czasów, gdy mieszkałam na Malediwach. Wielu z Was napisało, że nigdy nie słyszało o tych miejscach i dopiero dzięki mnie je poznało.
Wielokrotnie mówiłam Wam, że jestem daleka od wyrażania opinii i odpowiadania na pytania. Wolę je zadawać. Przedstawić Wam dwie strony medalu i zostawić pytane do Waszej odpowiedzi na podstawie Waszego sumienia, wartości i wiary.
My i oni
Często przedstawia się podróżowanie w bardzo eurocentryczny sposób. Wywodzi się to jeszcze z okresu kolonializmu. My, Europejczycy, „odkrywaliśmy” nowe lądy, mimo że one przecież już tam były. Uważaliśmy nowe ziemie za nasze, podbite, mimo że mieszkały tam cywilizacje i narodowości od wielu stuleci. Przechodziliśmy z naszą kulturą, którą uważaliśmy za lepszą i narzucaliśmy ją lokalnemu społeczeństwu. Nie do końca szanujący wierzenia, ich religię i kulturę. Uważaliśmy ludy podbite za mniej rozwinięte. Teraz my Europejczycy z kagankiem oświaty będziemy rozwijać i ratować świat i edukować te biedne prymitywne narody. Gdzieś w międzyczasie nie zostało zadane pytanie, świadomie lub nieświadomie, czy te społeczności tego chcą. Albo zostało to dość sprytnie rozegrane handlem na przykład alkoholem albo opium, jak w przypadku Chin.
Taki sposób myślenia został w nas głęboko zakorzeniony. Wielokrotnie podróżujący przedstawiają relacje wychodząc z bardzo eurocentrycznego punktu widzenia. Wielokrotnie oczekują, że odwiedzając inną część świata, że lokalni mieszkańcy powinien się do nas dostosowywać. A wcale tak nie jest, bo my od wielu kultur i wielu narodowości sami możemy się bardzo dużo nauczyć. Gdy myśmy biegali oddziani w skóry z dzidą i polowali na dzikiego zwierza w Europie, Chińczycy wymyśli pismo na papierze, kompas, odkryli horyzont oraz proch.
W opowieściach z podróży kreowana jest perspektywa „my i oni”. My – rozwinięci, cywilizowani, mądrzejsi, lepsi, bardziej rozwinięci. Oni – niecywilizowani, niewykształceni, gości, głupi, prymitywni, inni. Skupiamy się na różnicach, zamiast na podobieństwach. Często używa się słowa egzotyka, podkreślającego tę inność.
Generalizowanie
Na podstawie jednej poznanej w podróży osoby lub małej grupki ludzie, generalizujemy całą narodowość.
Amerykanie z Teksasu a Amerykanin z Nowego Jorku, Nebraski czy Missisipi, przedstawiają inne wartości, sposoby myślenia czy zahcowania. Chińczyk z wielkiego miasta na wschodnim wybrzeżu będzie różnił się od tego z Syczuany w centralnych Chinach. Muzułmanin z Egiptu to zupełnie inna osoba niż wyznawczy tej samej wiary z Indonezji, Chin czy Afryki. Nie każdy muzułmanin jest terrorystą. To bardzo krzywdzące dla tych ludzi uproszczenie.
Brak szacunku
Bardzo denerwuje mnie robienie zdjęć bez uprzedniej zgody, tzw. robienie zdjęcia z ukrycia albo z biodra. Albo dla uchwycenia kultury, jakiegoś tabu. Pomijając aspekty szacunku, czasem może to być również niebezpieczne np. fotografowanie wojska, policji lub zamieszek. Pamiętam mieszkając w Chinach takie zdjęcia robiono mi w komunikacji miejskiej lub na ulicy prawie każdego dnia. Byłam dla tych osób bardzo odstającym elementem od codziennego krajobrazu. Nie ma problemu z tym, żeby ktoś mi robił zdjęcie, ale ważne jest, aby ktoś mnie zapytał o zgodę. Chętnie zapozuję i się uśmiechnę. Robienie zdjęć z ukrycia to wyraz głębokiego braku szacunku. Miałam wrażenie, jakbym była eksponatem w zoo.
Innym aspektem robienia zdjęć jest bezpieczeństwo osoby fotografowanej. Gdy mieszkałam i pracowałam w Tajlandii, jednym z miejsc, gdzie prowadziłam projekty społeczne był ośrodek dla uchodźców. Proszę nie mylić z obozem uchodźców na kilka tysięcy osób. Nasz ośrodek był pierwotnie domem interwencji kryzysowej dla Tajek, ofiar przemocy domowej. Trafiło do niego 24 osoby, uchodźców z Birmy (Mjanmy), gównie kobiety i chłopcy. Pracownicy tego ośrodka i przedstawiciele ONZ prosili nas abyśmy nie robili zdjęć Birmańczykom. Dlaczego dla bezpieczeństwa? Te osoby były potencjalnymi ofiarami handlu ludźmi. Jeżeli handlarzy ludźmi z Social Mediów (wierzcie mi nic w Internecie nie ginie i bardzo łatwo takie rzeczy znaleźć) zobaczyliby twarza tych dzieci i kobiet uchodźców, to bardzo szybko by jej znaleźli.
Gosia, specjalistka od kultury Chin, opowiadała na Live na Instagramie o podonym zagrożeniu w stosunku do kobiet w Azji, związanym z porywaniem Azjatek i sprzedawaniem w Chinach.
Często opowiadam o tym miejscu i jedyne pamiątki jakie mi pozostały to pocztówki narysowane przez jedną z kobiet.
Wrażliwość kulturowa
Zachowaniem często przeze mnie widziany pośród obcokrajowców jest naciskanie, w rozmowie z lokalnym mieszkańcem, na tematy kulturowo nieodpowiedni, poruszanie tematów bardzo wrażliwych. Przykład?
– w Tajlandii może być to rozmowa o rodzinie królewskiej. W tym kraju rodzinę królewską obdarza się wielkim szacunkiem i miłością. Obraza rodziny królewskiej może skończyć się więzieniem, również dla obcokrajowców.
– na Fidżi rozmowa o historii kanibalizmu w tym kraju jest bardzo niestosowna. Przyznam się bez bicia, że popełniłam taka gafę w stosunku do koleżanki z pracy. Bardzo szybko się zorientowałam jak nieodpowiednio się zachowałam.
– w Gruzji tematem tabu jest seks przedmałżeński. Bardzo dużo czasu spędzałam z dziewczynkami i kobietami. Dopiero po długim czasie zaczęły się przede mną otwierać, opowiadać osobiste i intymne historie. Pamiętam jednak grupy młodych turystów z Polski jadących do Tbilisi czy do Batumi. Spotykając młodych Gruzinów w knajpie, po uczice i winie, zaczynali rozmawiać na bardzo osobiste tematy. Gruzinki czuły się zażenowane i nie chciały sprowadzić na siebie problemów. Bały się, że usłyszą je inne kobiety lub mężczyźni. Obawiały się stracić reputację i zostać uznane za rozwiązłe.
Jeszcze na etapie przygotowań, po za listą hoteli i atrakcji, poczytajcie o kulturze. Na jakie tematy powinniśmy a na jakie nie powinniśmy rozmawiać albo nie powinniśmy naciskać. Nieznajomość kultury nie zwalnia nas z jej przestrzegania. Tak samo jak z prawem: nieznajomość prawa nie zwalnia nas z jego przestrzegania.
Opinie
Często, słuchając opowieści podróżników, spotykam się z wydawaniem opinii i krytykowanie danej narodowości: w kontekście Azjatów, bo są głośni, bo śmiecą, krzyczą i zachowują się w, według europejskiej kultury, w sposób nieakceptowany. Wiele osób też nie zadaje sobie trudu, aby wniknąć głębiej w tę kulturę i zastanowić się skąd się bierze takie zachowanie. To że w Chinach je się wiele dziwnych rzeczy, wynikać może z historii wielkiego głodu. Jedzono wszystko co się ruszało od zielska po różnego rodzaju zwierzęta i ich części (głowy ryb, języki kaczek, kopyta, podroby).
Prawdziwa egzotyka
Jakiś czas temu w Polsce i widziałam billboard pewnego biura podróży z napisem „Prawdziwa egzotyka: Kenia, Tajlandia, Meksyk, Indie”.
Przyjęło się, że to coś zupełnie innego, odmiennego. Ponownie trafiamy na to rozgraniczenie ludzi jako „my” i „oni”. Skupiamy się na naszych różnicach zamiast pokazywać, że wiele narodowości jest do siebie bardzo podobnych. Pamiętacie, mój podcast o jedzeniu na świecie? Wspominałam o podobieństwach między wieloma narodowościami w celebrowaniu posiłków i ich przygotowywania. Sama się na tym jeszcze czasem łapie. To pokazuje jak głęboko jest to w nas zakorzenione.
Nieodpowiednie słownictwo
Słowa lub zwroty które też do niedawna sama używałam, a nie powinnam:
– egzotyka
– cywilizacja – przyjęło się, że cywilizacja w takim kontekście, jest tam, gdzie dotarł biały człowiek. Mimo, że mieszkały tam rdzenne społeczności.
– na końcu świata albo na krańcu świata– prezentuje to podejście bardzo eurocentryczne. Uznajemy Europę za centrum świata a na końcu świata jest Fidżi. Biję się w pierś i przyznaje do błędu, bo sama tak określam czasami te regiony. Przecież ziemia jest okrągła.
To przede wszystkim lekcja dla mnie jako osoby, która podróżuje i opowiada o innych miejscach.
Wydaje mi się, że każdy z nas może skorzystać z tego wpisu.
Wszyscy podróżujemy a nawet jeżeli nie to często opowiadamy o przeczytanym artykule, obejrzanym programie czy filmie. Wiem doświadczenie swojego, moich bliskich oraz innych podróżników, że nie zawsze na takie aspekty zwracamy uwagę.
Polecam stronę post-turysta, na której znajdziecie więcej materiałów na temat świadomej i odpowiedzialnej turystyki. Oraz wypowiedzi Tomka Michniewicza, który wielokrotnie wspomina te tematy.
Post jest streszczeniem mojego podcastu pod tym samym tytułem. Możecie go odsłuchać na Spotify lub Apple Podcast.
Cenisz moją pracę i twórczość?
1 Comment
[…] Etyka podróżowania – Live z Patrycją z TraveLover – post oraz podcast znajdziecie tutaj […]