Jak to się zaczęło?
Sergiusz napisał do mnie maila kilka tygodni temu, czy nie zrecenzowałabym jego książki. To miłe uczucie, gdy autor pisze do Ciebie osobiście. Na dodatek to książka o kontynencie, na którym jeszcze moja stopa nie stanęła.
Każdy z nas zaczyna podróż w inny sposób. Cejrowski sprzedał lodówkę, ja nie chciałam kupować stołu z Ikei a Sergiusz sprzedał rodzinną kolekcję znaczków, monet i Trylogię Sienkiewicza. Od razu spodobało mi się jego podejście.
Ameryka Południowa – efekt naukowo-odkrywczego startupu
Pierwszy rozdział o pomyłkach, które wpłynęły na Amerykę Południową, rozbawia do łez jak na przykład Krzysztof Kolumb, którego „naukowo-odkrywczy startup nie zainteresował zbyt wiele osób”. Jak to się stało, że Amerykę Południową nazywa się łacińską chociaż z tym językiem ma niewiele wspólnego. I o co w zasadzie chodzi z tym „gringo”? Skąd to się wzięło i dlaczego jedni z nas są gringo a drudzy nie? O tym dowiecie się z pierwszych stron książki.
Sergiuszowi poczucie humory towarzyszy przez całą podróż a czytelnikowi do ostatniej strony książki. Już po kilku stronach pomyślałam sobie, że nareszcie książka, która nie jest relacją z podróży typu „Wstałem o 6 rano, zjadłem śniadanie i pojechałam autobusem z miasta A do miasta B…”. Swoją podróż autor przeplata dygresjami na temat kultury, zwyczajów i historii poszczególnych krajów. Opowiada o spotkanych ludziach i o tym jak wpłynęli oni na jego podróż i postrzeganie świata. Jest w tym wiele ciekawych przemyśleń, które ostatnio niestety rzadko się zdarzają wśród podróżujących pisarzy. Czytelnik dowie się m.in. dlaczego Latynosi są wyrzutem sumienia współczesnej Europy i USA; jak to się stało, że USA wypowiedziało „wojnę” jednemu z krajów Ameryki Łacińskiej a poszło dosłownie o gówno; czy liście koki to to samo co kokaina i dlaczego tak trudno wyplewić przemysł narkotykowy w tym regionie świata. Ciekawostki i nietypowe informacje na temat Ameryki Południowej znajdziecie na każdej stronie.
Ameryka Południowa nie oszczędza nikogo!
Niestety książka nagle się urywa. Autor wspomina o rozstaniu z dwiema innymi podróżniczkami i kończy książkę i rozdział. Brakuje podsumowania, końcowej refleksji, przemyśleń na temat podróży i tego co dała ona autorowi albo może planów na przyszłość. Pozostawia to czytelnikowi wielki niedosyt. Tak jakby podróż nic nie wniosła w życie i przemyślenia autora. W podróży ważniejsza jest droga a nie sam cel. Niestety czytelnik nie może zauważyć jak podróż zmieniła autora i kim się stał dzięki niej.
Ponad to na wielu stronach książki można odnaleźć piękne i ciekawe zdjęcia, zarówno miejsc jak i ludzi. Niestety sposób w jaki została wydana i rodzaj papieru sprawiają że zdjęcia tracą swój urok i magię. Stają się szaro-bure i niewyraziste.
Dla kogo?
Lektura obowiązkowa dla fanów Ameryki Łacińskiej, ale nie tylko. Każda osoba ciekawa świata powinna przeczytać tę książkę. Nawet domatorzy i miłośnicy domowego zacisza znajdą w tej książce coś dla siebie, choćby to jaki my Europejczycy mieliśmy wpływ na rozwój tego regionu świata.
No Comments