Anię Jaklewicz poznałam osobiście podczas Festiwalu Wanoga w Wejherowie ww październiku 2014. Od razu wiedziałam, że była w Chinach, po jej torbie – typowej dla południowych prowincji Państwa Środka. Jest wielką fanką Chin, mówi o sobie “Sinoholiczka”. Rzeczywiście zna ten kraj i ludzi. Ma prawa wypowiadać się na tego temat. Nie, jak niektórzy, po 2 tygodnia spędzonych w Państwie Środka uważają się za znawców Chin.
Książka opisuje podróż Anny Jaklewicz po południowych Chinach, która trwała 4 miesiące. Pisze o małych wioskach i mniejszościach etnicznych. Chiny to bardzo zróżnicowany kraj, kulturowo, etnicznie, językowo. Jest wielkości Europy i czasem tak samo wielokulturowy. Obrzeża kraju osiedlone są przez liczne mniejszości etniczne. Jadąc z jednej do drugiej wioski ma się czasem wrażenie jakby zmieniało się kraj.
W książce jest dużo historycznych wyjaśnień, opisów i legend. Autorka musiała spędzić dużo czasu na sprawdzenie wielu faktów, przeczytać wiele materiałów na ten temat. Można tam znaleźć również opowieści o spotkanych ludziach, rozmowach, chińskim weselu i lokalnych zwyczajach.
Ciekawe dla kogoś kogo interesuje orient. To też dobra pozycja dla tych co byli w Chinach tylko przejazdem, w największych metropoliach jak Szanghaj czy Pekin. Również dla tych, którzy wybierają się dopiero do Chin. Może ta książka zainspiruje ich do głębszych podróży w Państwie Środka.
Wielki atut książki to szata graficzna: duże kolorowe zdjęcia, wysokiej jakości. Ujmujące ujęcia ludzkich twarzy i ich emocji. Dodatkowo obramowania i rysunki na stronach książki. Chociaż czasem może wyglądać jak dziewczęcy pamiętnik.
Książka pisana jest w formie dziennika, co dobrze sprawdza się w trakcie podróży, publikując informacje na blogu lub Facebooku. Czytając książkę w formie papierowej, nie koniecznie zainteresowana jestem tym, że autorka wstała rano, zjadła śniadanie i gdzieś znów pojechała.
Anna spędziła dużo czasu w podróży, przemierzając liczne wioski i miejsca. Poznała wiele mniejszości etnicznych z południa Chin. Osobiście liczyłam na trochę dłuższy rozdział o Państwie Kobiet i głębszą analizę tego fenomenu. Zamiast opisu wiele plemion, chętnie przeczytałabym o kilku, ale tych najciekawszych. W książce mamy natłok informacji o wielu plemionach, które mogą zlewać się w jedno.
“Chiny mnie nie zachwyciły. (znajome) żaliły się na męczące tłumy, zanieczyszczenie powietrza i korki na ulicach. (…) Ta i inne podobne rozmowy zainspirowały mnie do napisania książki, która – mam nadzieję – pokaże inne, mniej znane oblicze Chin.” I tak też jest. Książka pokazuje Państwo Środka od nieznanej wielu podróżnikom strony.
No Comments