Chińscy złodzieje zabrali z naszego mieszkania 2 aparaty fotograficzne i …. Boczek z lodówki.
Stało się to dokładnie 2 tygodnie temu, ale do tej pory jakoś nie chciało mi się o tym wspominać.
Żadnych śladów włamania nie zauważyliśmy. Dopiero, gdy zacząłem gotować obiad okazało się, że brakuje boczku i mielonki w lodówce. A byłam pewna, że dzień wcześniej zostawiłam całe opakowanie. Podejrzany został więc Clint, ponieważ on siedział do późna w nocy.
Po wstępnym moim przesłuchani, okazało się, że to nie on. No i konsternacja…. No bo przecież żadne z nas tego nie zjadło. I na początku nie przychodzi Ci w ogóle do głowy, że ktoś mógł być w Twoim mieszkaniu. Ale okazało się, niestety, że zniknęły też aparaty fotograficzne. Shit!! Wtf!!??
Przeszukaliśmy całe mieszkanie (nie jest duże, może 40m2) i nic. Jedyne logiczne wyjaśnienie, to że ktoś tu był. Zadzwoniliśmy do szkoły, aby oni powiadomili policję. Wiedząc już z doświadczenia, że chińska policja nie włada angielskim nawet w stopniu podstawowym. Przyjechali ludzie ze szkoły, wezwali policje.
Przyjechał policja. Panowie przyjechali wypełnić służbowy obowiązek. Zadawali serie pytań, włącznie z: „Może komuś pożyczyliście te aparaty?” albo ”Może ktoś sam je sobie pożyczył?”. Spisali zeznania, telefonem komórkowym zrobili zdjęcia gdzie aparaty leżały wcześniej i tyle. Zabrali taśmy z monitoringu (przy wejściu na nasze osiedle jest pokój strażników; na osiedlu jest zainstalowany monitoring) i mają 15 dni na zapoznanie się z nimi. I to by było na tyle. Panowie policjanci spełnili obowiązek Chińskiej Republik Ludowej.
Tego samego dnia szkoła wymieniła nam zamki w drzwiach.
Ostatnio popularne są teorie spisku, zatem ja się też w pewne pobawię:
Fakty:
– mieszkamy na 4-tym piętrze (wg polskiego systemu na 3, bo tu parter to 1-wsze piętro)
– żaden zamek, czy to w drzwiach czy w oknach nie został wyłamany lub zniszczony
– zamek w drzwiach jest solidny a drzwi są antywłamaniowe
– zamki w oknach to już inna historia; to nawet nie zamek a zasuwka; raczej da się ją otworzyć z zewnątrz jak się mocniej odegnie okno; to nie takie plastiki jak w Polsce
– zniknęły tylko aparaty, boczek i mielonka; nie zabrali laptopów i gotówki
– budynek jest duży a z nim połączony jest hotel, w którym po za licznymi gośćmi jest również dużo pracowników
– każdy na ulicy wie, że mieszkają tu obcokrajowcy; niestety my nie znamy każdego na ulicy a każdy Chińczyk wygląda tak samo, więc nie poznalibyśmy czy to ktoś obcy czy nasz sąsiad
Teorie:
- Drzwiami. Ktoś miał klucz i otworzył drzwi.
- Kto? Klucze miał właściciel. Poprzedni lokator co prawda oddał klucze, ale nie wiadomo czy nie miał zapasowych. Zamki nie zostały zmienione pryz zmianie lokatorów.
- Jak nie drzwiami to oknem.
- Kto? Nasz balkon sąsiaduje tylko z jednym mieszkaniem, w którym mieszka kilka dziewczyn. Wygląda na to, że wspólnie wynajmują mieszkanie. Widzą nas codziennie, znają nasz rozkład dnia.
- Ale 1: wszystkie okna zastaliśmy pozamykane. Ale jak już napisałam to nie problem je otworzyć.
- Ale 2: Z podwórka byłoby widać, że ktoś przechodzi z balkonu na balkon. Co prawda panowie strażnicy nie wyglądają na ciężko pracujących i „akurat” mogli tego nie zauważyć
- Ale 3: Na żadnym z okien i parapetów nie ma śladów palców ani butów. Przecież nie wlecieli?
- Teoria moich znajomych: „Chiński wywiad zabrał aparat i przy okazji wyżarł wszystko z
lodówki. Komputera nie zabrali, bo i tak mają podgląd ;)”
Na żadną z tych teorii nie mamy dowodów. To raczej tylko domysły i logiczne myślenie. I to nurtujące pytanie: Dlaczego ktoś zabrał boczek i mielonkę?!
Może właśnie podczas XVIII zjazdu Partii delegaci zajadają się boczkiem?
O Boże, to wygląda jak „Teoria spisku” i „CSI” w jednym! Prawie jak w Polsce w obecnym czasie 😉
No Comments