Tajna misja, ukryta kamera, działania pod przykrywką. Brzmi jak opis przygód agenta 007? To jednak historia, która wydarzyła się naprawdę. Dziennikarz John Sweeney, podszywając się pod profesora historii brytyjskiego uniwersytetu wraz z grupą prawdziwych studentów, rusza z misją zdemaskowania wielkiego blefu jakim jest Korea Północna.
Biorąc do ręki książkę „Korea. Tajna misja w kraju wielkiego blefu” najpierw rzuca nam się w oczy okładka. Niepozorna, bo z twarzami koreańskich żołnierzy. Trzeba się przyjrzeć bliżej, aby zobaczyć, że jeden z nich płacze. Otwieram książkę, a tam na pierwszej stronie znajduję się dedykacja: „Zapomnianym w łagrze”. Już wiem, że nie będzie mi do śmiechu.
Korea Północna, nazywana przez autora „krajem zombie”, na każdym kroku łamie zasady logiki. Są w niej szpitale bez pacjentów, biblioteki bez książek, fabryki bez pracowników, uniwersytety bez studentów i muzea bez zwiedzających.
Z początku dziwi, że książka powstała na podstawie tylko tygodniowej wizyty. Sweeney przeplata jednak relacje z wycieczki licznymi, własnymi wywiadami z uciekinierami, byłymi więźniami, osobami z całego świata, które w niekiedy dziwny sposób trafiły do kraju Kim Dzong Ila – obecnego potentata nuklearnego na skalę światową. Daje to piorunujące wrażenie i powoduje lawinę przemyśleń czytelnika.
Autor książki wyraża bardzo zdecydowane opinie oraz krytykę, co nie każdemu może się spodobać. Aczkolwiek wynikają one z wieloletniego doświadczenia i warsztatu dziennikarskiego. Kto jak kto, ale Sweeney umie wyciągać wnioski. Często bardziej wnikliwe niż reżim koreański by sobie tego życzył.
Tragikomedia i satyra – tak można by opisać tę książkę. Dziennikarz potrafi rozbawić do łez, lecz równie często łzy ciękną z powodu smutku. Szybko orientujemy się, że przedstawiona w książce rzeczywistość to nie farsa, a prawdziwa tragedia narodu koreańskiego, w którą wielu cały czas trudno uwierzyć.
Książka wciąga. Każdego, nawet laika. Mimo swojej ponurej tematyki, czyta się ją jednym tchem. Jednak po jej przeczytaniu potrzeba chwili na przemyślenia i na otrząśnięcie się. Tego luksusu nie mają bohaterowie tej książki – Koreańczycy, którzy tkwią w absurdzie reżimu całe życie i nie mogą obudzić się z tego koszmaru.
„Bóg gruby Chłopiec Kim [Dzong Il]. Czy naprawdę wysadzi świat w powietrze?”. Odpowiedzi szukajcie w książce.
4 komentarze
Kupiłem sobie na pociąg do GDN i przeczytałem od deski do deski. Zresztą jak prawie każdą książkę o KRLD. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się tam trafić. Chciałbym to zobaczyć na własne oczy. Orwell wiecznie żywy.
Znajomi organizują tam wyjazdy grupowe. Opowiadali mo troche jak tam jest. Część bardzo się pokrywa z książką.
Oo, to bardzo ciekawe. Jaki koszt ze znajomymi?
Bazują w Chinach ponad rok temu to było chyba około 7000rmb (3.500pln). Poczytaj o nich Young Pioneer Tours.