Nie będzie listy odwiedzonych miast i krajów ani dni spędzonych w podróży. Bo co to w zasadzie daje? Nie biorę udziału w jakimś rankingu albo roczniku statystycznym. Nie będzie o tym co robiłam i co się działo podczas każdej z moich podróży. O tym możecie poczytać w postach z poprzedniego roku.
Będzie o przemianach. Dlaczego rok 2014 był rokiem przemian?
W 2014 pokonałam swoje lęki. Od dziecka bałam się ciemności, panicznie! Macie jakiś horror z dzieciństwa, który do tej pory mrozi Wam krew w żyłach? Od kiedy obejrzałam “Obcy – ósmy pasażer Nostromo” w ciemnościach zawsze czaił się obcy. Gdy zostawałam sama w domu, wyglądał jak choinka pełna iluminacja i wszystkie włączone światła. Czy to jest w ogóle uzasadniony lęk dorosłego człowieka? Wizyta w Khao Sok była najlepszym antidotum. Bo czy chodzenie i pływanie po jaskiniach, po ciemku, z towarzyszącymi wężami i pająkami, nie jest sposobem na te lęki? Mission accomplished. W dzieciństwie lubiłam pływać, ale w miarę wieku to zamiłowanie malało. Zaczęłam stronić od wody a szczególnie tej głębokie, gdzie nie widać dna. Nie wypływam w jezioro daleko od brzegu. A nóż coś mnie pociągnie za nogi i wciągnie do wody. Brzmi jak dziecinada dla osoby, która zaraz skończy 30 lat? Challenge accepted! Moje lekarstwo na to: nurkowanie! Pierwszym wyzwaniem było w ogóle zejście z łodzi, zrobienie pierwszego kroku i wskoczenie do wody. A później spojrzenie pod wodę. Zamykam oczy, głęboki oddech, otwieram oczy i …. zapiera dech w piersiach! Tak się zajarałam tym co jest pod wodą, że zapomniałam o lęku! A później już poszło. Wolne dni spędzałam pod wodą doskonaląc umiejętności. Zeszłam na 30 metrów i nurkowałam w jaskiniach. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej wyśmiałabym samą siebie. Ostatnim rzutem na taśmę pod koniec roku w Maroku odznaczyłam jeszcze jeden lęk – skoki do wody z wysokości. Już na Filipinach do tego podchodziłam, ale z kiepskim skutkiem. Skoczyłam, ale długo mi to zajęło. Po godzinie chodzenie po skałach, rzekach, i górach w Maroku dotarliśmy do wodospadów i klifów. Temperatura wody nie była przekonywująca i grupka młodych Marokańczyków bucząca na siebie nawzajem, również. Olałam sprawę, położyłam się na skałach i wygrzewałam się na słońcu. Ale pomyślałam: “Martyna, jak nie teraz, to kiedy?”…”Dobra, dajesz!”. Raz, dwa, trzy… i orientuję się, że jestem w trakcie skoku! Uderzam w taflę wody, czuję jak się zatapiam, odbijam, wypływam na powierzchnię! I oto jestem! Ja, która przezwyciężyła lęk wysokości! Kto by pomyślał? Ja na pewno nie, ani moja rodzina, bo aż wytrzeszczyli oczy jak zobaczyli mnie skaczącą. Siłą rozpędu skoczyłam i drugi raz!
Na Nowy Rok nie mam żadnych konkretnych postanowień, aby odwiedzić kolejne kraje, zobaczyć nowe miejsca. Oczywiście to się zdarzy, mam już kilak wyjazdów zaplanowanych i rzeczy, które chcę zrobić. Jednak nie one są najważniejsze. Tym na czym chcę się skupić to poszerzanie mojej comfort zone, przesuwaniem granic, ustanawianiem nowych limitów, pokonywaniem kolejnych leków, robieniem rzeczy po raz pierwszy. If you can dream it, you can do it!
11 komentarzy
Tak, co prawda to prawda:) If you can dream it, you can do it!
Sukces w walce ze swoimi fobiami to zawsze wielki sukces, więc serdecznie gratuluję! Pięknego nowego roku życzę! 🙂
Dziękuję! W tym roku też będzie się działo.
Wiadomo! 🙂
Brawo! Takie lęki nie są proste do przełamania (coś o tym wiem:P) Zgadzam się w zupełności, pięknie jest robić rzeczy po raz pierwszy 🙂
Imponujące podsumowanie roku, oby kolejny był jeszcze lepszy 🙂
Pięknie! 🙂 Przesunięcie własnych granic znaczy o wiele więcej niż nabijanie kilometrów. Ja w tym roku pierwszy raz wyjechałam sama na dłużej (nie licząc studiowania za granicą) i to doświadczenie ogromnie zwiększyło moją strefę komfortu. 😉
Czad!!! i oby tak dalej!!! ja też odmierzam lata pokonywanymi barierami – bo chodzi o to by być o krok do przodu z samym starym sobą 🙂
[…] (nie skoczyłabym z klifu, nie nurkowałabym, nie jadła dziwnych stworzeń o czym pisałam m.in. tutaj), nie nauczyłabym sobie tak dobrze radzić z problemami, gdybym była w moim kraju (wizy, urzędy […]
Następny rok będzie jeszcze lepszy!
Aaaaa nasze Maroko 🙂 Fajnie bylo Sis.
Było super! Musimy więcej razem jeździć 🙂