Giorgi 3 – syn Natii (księgowej)
Pierwszy tydzień pracy w organizacji.
Organizacja pracuje codziennie od 10 do 17, ale gdy w poniedziałek przychodzę do pracy o 10.15, nikogo po za ginekolog nie zastaje. A później wszyscy się dziwią, że jestem tak szybko. Szybko jednak okazuje się, że mam tu tyle pracy, że nie ma czasu na nudę. Biorę udział w zajęciach z angielskiego, ponieważ moja obecność bardziej motywuje dziewczyny do nauki tego języka. Z grupą podstawową sobie nie pogadam, ale z rozszerzoną już bardziej. Po konsultacji z Lelą (nauczycielką angielskiego) chcę raz w tygodniu prowadzić dodatkowe „konsultacje” z języka angielskiego z tymi dziewczynami. Dla nich największym wyzwaniem jest wyrażenie swojego zdania. Podczas lekcji nauczycielka skupia się przede wszystkim na dyskusji i uzyskaniu opinii dziewczyn na jakiś temat. Widać tego efekty. Są tu dziewczyny, które rok temu w ogóle się nie odzywały albo zaczynały płakać, gdy się je pytało o zdanie. Po za tym korzystając z mojego doświadczenia w Polsce pomagam w tworzeniu systemu monitoringu projektów oraz działaniach foundraisingowych. Moja znajomość Excela jest tu nieoceniona! Obsługa Power Pointa jest również atutem. Czasem zaskakuje mnie to, że organizacje tak prężnie działające mają problemy z obsługa Pakietu Office.
Polacy w Gruzji
Istnieje tu związek Polaków, czyli osób, który mieli polskie korzenie. Sami nigdy nie byli w Polsce, albo byli nieliczni. Jednak bardzo silnie czują się związani z naszym krajem. Chcą się uczyć polskiego by móc kiedyś przyjechać do ojczyzny. Są to marzenia raczej ciężkie do realizacji i utopijne, bo są to osoby po 50, które wyobrażają sobie nasz kraj jak raj obiecany, mniej więcej jak my wyobrażaliśmy sobie USA 20 lat temu. Wielką radość sprawia im możliwość rozmawiania ze mną po polsku. Ja przy nich ćwiczę rosyjski, bo Manana (ginekolog; będę ją później nazywać Manana GG) i jej brat uczyli się w rosyjskiej szkole.
Moje codzienne wieczorne spacery z Mananą pomagają mi w odkrywaniu kultury tego kraju. Codziennie kupujemy słonecznik, jak przystało na Gruzinki, i łuskamy go przez 1-2 godziny spaceru, aż bolą nas szczęki i palce wskazujące i kciuki prawej ręki.
Życie w kobiety w Gruzji to nie jebajka to jebitwa
Rząd praktycznie nie wspiera wdów samotnie wychowujących dzieci. Edukacja wyższa jest odpłatna, więc jeśli jakaś wdowa chce posłać swoje dzieci na studia do Tbilisi musi albo sprzedać część majątku albo zaciągnąć kredyt. Zaufanie Gruzinów do banków jest takie jak w Polsce 20 lat temu, czyli żadne. W Gruzji jest takie samo parcie na tytuł magistra jak w Polsce, z tą różnicą, że młodzi podczas studiów nie pracują i utrzymują ich rodzice. Każdy chce mieć wyższe wykształcenie i do najpopularniejszych kierunków studiów należą humanistyczne. Pełno tu prawników, psychologów, socjologów, dziennikarzy, politologów a brak jest inżynierów. Państwo oferuje stypendia dla najlepszych studentów, wykluczając jednak te najpopularniejsze humanistyczne kierunki.
Okazuje się, że organizację DWO założyły głównie wdowy, które postanowiły wspierać siebie nawzajem i inne kobiety w ciężkiej sytuacji. Gdyby nie klinika ginekologiczna prowadzona przez DWO, większość kobiet z miasta i okolic nie robiłoby badań okresowych i profilaktycznych. Dzięki temu wiele z tych kobiet nadal żyje i jest zdrowych. Niektóre kobiety na wsiach, mające już kilkoro dzieci potrafią same przeprowadzić na sobie aborcje. Skutki tego na ogół są śmiertelne. Poziom wiedzy nt. zdrowia, higieny i edukacji seksualnej w całym regionie pozostawia wiele do życzenia.
Opieka zdrowotna jest w tym kraju odpłatna, jak już wspominałam. Jest jednak tak droga, że przeciętnych ludzi nie stać na nią. Idą do szpitala tylko jak jest już bardzo źle, ale jest to już na ogół za późno. System ubezpieczeń zdrowotnych jest tu raczkujący, działa może od 2 lat. Składki są dość wysokie i rodzin nie stać na ich płacenie. Ponadto w przypadku chęci uzyskania wypłaty odszkodowania, urzędnicy poddają w wątpliwość większość dokumentów i w ogóle sam fakt pobytu kogoś w szpitalu twierdząc, że było to niepotrzebne. Jedynie w razie ciężkiego wypadku, zagrażającego życiu państwo pokrywa od 50 do 100% kosztów leczenia.
Reforma Policji w Gruzji
Jeszcze 5 lat temu Gruzini bali się wychodzić z domów po zmroku. Popularne były tu pobicia, kradzieże, napaści, oraz porwania kobiet. Jednak od czasu, gdy Mihail Sakhashvili został prezydentem, wiele się w tej kwestii zmieniło. Wielką reformę przeszła Policja. Po za najbardziej widocznymi zmianami takimi jak: nowe przeszklone budynki i komendy, nowoczesne, terenowe samochody (o wiele bardziej skuteczne na terenie górzystego kraju), po te bardziej mentalne jak chęć pomocy poszkodowanym, uprzejmość funkcjonariuszy. O godzinie 23 w nocy jest tu zupełnie bezpiecznie. Patrole samochodowe cały czas, zarówno w ciągu dnia i nocy, patrolują miasto. Gdy jesteśmy z Mananą na wieczornych spacerach, patrole zwalniają przejeżdżając, zarówno obok nas jak i innych spacerowiczów. Ludzie sami mówią, że czują się bezpieczniej.
Od kilku lat istnieje prawo chroniące ofiary przemocy domowej, ale tak naprawdę działa dobrze od 2 lat. Kobiety mogą liczyć na pomoc ze strony rządu, jednak nie wszystkie. Za prawników oczywiście trzeba zapłacić. DWO prowadzi darmowe porady i pomoc prawną takim kobietom m.in. zajmuje się tym Manana. Dzieci praktycznie zawsze zostają z matką, ale mężowie nie płacą alimentów, co często kończy się sprawą w sądzie.
W tej części świata panowało (dalej na wschód m.in. Kirgistan, nadal panuje) przeświadczenie, że jeśli kobieta podoba się mężczyźnie, on może ją porwać i wziąć za żonę. Jej zdanie miało tu drugorzędne znaczenie, czyt. nie miało żadnego. Wiele osób bało się o swoje córki. Ten proceder zdarza się jeszcze na wsiach w Gruzji. Problem polega na tym, że większość kobiet nie była i nadal nie jest świadoma faktu, że jest to nielegalne, łamie ich prawa i jest karane. Obydwie organizacje (WH i DWO) zajmują się uświadamianiem kobiet w kwestii ich praw i tego jak mogą o nie walczyć. W tym obszarze współpracują z lokalną Policją. I tu kolejna zmiana mentalna funkcjonariuszy prawa. Ofiary przemocy domowej są godnie traktowane, zapewnia im się opiekę i pomoc. Co więcej w szeregach Policji jest wiele funkcjonariuszek, które wysyłane są do poszkodowanych kobiet. Co prawda Policja nie dysponuje psychologiem, ale gdy tylko jest on potrzebny, policjanci proszą o pomoc DWO, która ma takich specjalistów w swoich szeregach. Wg Manany, psycholog w Policji jest kwestią 2-4 lat.
No Comments