Gruzja w ostatnich latach nabrała sławy i rozgłosu. Wiele czynników się do tego przyczyniło. Każdy backpacker na swojej liście ma: Tbilis, Kazbegi, Kakheti, Batumi, Vardzie i oczywiście Svanetii. Gruzja nie ogranicza się jednak tylko do tych regionów i miejsc. Odwiedzając tylko te miasta można mieć później mylne wyobrażenie o tym kraju. A przynajmniej nie pełne.
Zdarzyło mi się spędzić Wielkanoc w Rachy (czyt. Racza). To region na północ od Imereti (stolica Kutaisi), między Svanetii i Osetią. Jeden a najładniejszych regionów w tym kraju, a nie wspomniany w żadnym przewodniku. Generalnie staram się nie robić z mojego bloga poświeconego kulturze tego kraju, bloga turystycznego. I to nie jest moim zamiarem również teraz. Jednak uważam, że można temu miejscu poświęcić chwilkę uwagi.
Każdy z miastowych ludzi ma tzw. „swoja wieś”, skąd pochodzi ich rodzina, gdzie prawdopodobnie mają jakiś dom i ogród. Dla osób z Imereti, regionem ich wiosek jest właśnie Racza.
Dojazd tam nie należy do najłatwiejszych. Jest tylko 1 marszrutka dziennie z Kutaisi, o 9 rano. Z Tbilisi wiele więcej ich nie ma. Podróż zajmuje ponad 3 godziny jak nie 4, ale jest tego warta!
Stolicą tego regionu jest miasto Ambralauri, ale miastem wartym uwagi jest Oni. Miasto niegdyś będące kurortem i uzdrowiskiem. Usytuowane w górach z jedna z 3 synagog w tym kraju (pierwsza, oczywiście w Tbilisi, sponsorowana prze wspólnotę żydowską z Akhaltsikhe, druga w Kutaisi).
Miasto otoczone jest wieloma szlakami górskimi, ukrytymi i nie odkrytymi jaskiniami. Nadal można tu znaleźć kryształy górskie i inne minerały, ot tak leżące sobie na drodze. Równie częste są skamieliny liczące sobie pokaźną liczbę wieków. Nadal można wybrać się na spacer i wrócić z kieszeniami pokaźnych okazów. W zachodnim świecie takie miejsce było by już dawno przeczesane przez stada turystów i innych poszukiwaczy. Tu wydaje się być jeszcze nietknięte.
My zatrzymaliśmy się w jedynym guesthousie w tym mieście i najlepszym w jakim kiedykolwiek byłam.
Guesthouse prowadzi rodzina artystów i lokalnych rzemieślników. Gospodyni i prowadzi warsztaty z rękodzieła dla lokalnej młodzieży. Gospodarz jest cieślą i ręcznie wykonał wszystkie meble w ich domu. Jedyny syn w tym roku kończy szkołę i chce zdawać na wydział turystyki na uniwersytecie w Tbilisi, aby w przyszłości rozkręcić turystykę w tym regionie. Zna on każdy szlak w tym regionie i zaprowadzi was wszędzie, gdzie będziecie chcieli. Gospodyni jest świetną kucharką i nie dała nam zapomnieć o tym przez cały nasz pobyt.
Właściciel zabrał nas również do swojego warsztatu.
W mieście znajduje się również małe muzeum tamtejszych okolic. Jego część jest dość zaniedbana ze względu na brak środków, ale na pewno warta uwagi. Co prawda wypisane są godziny pracy, ale jeśli poprosi się gospodarza guesthousu, to wykona on telefon i zaaranżuje prywatne zwiedzanie w normalnej cenie czyli 2 lari.
Z tego miast wypływa rzeka Rioni, przepływająca przez Kutaisi i będąca kiedyś granicą między Europą a Azją (jak opowiadają wiekowi Gruzini).
Jeśli ktoś planuje dłuższy pobyt w Gruzji i jest górołazem, nie lubi tłumów to zdecydowanie powinien wybrać się do Raczy.
3 komentarze
Zdecydowanie się wybiorę :).
Super, tylko samochód to nie Łada, a Wołga 🙂
Dzięki za korektę ?