Zajęło mi kilka miesięcy, żeby rozszyfrować sposób komunikacji z Gruzinami. Na ostatnim szkoleniu TLG zostało to jednak zebrane do kupy i uporządkowane. Rzecz bardzo przydatna, gdy przebywa się tu dłużej niż tylko okres dwu tygodniowych wakacji.
Bardzo typowe dla Gruzinów jest wyolbrzymianie faktów, przekoloryzowanie i upiększanie. I to nie tylko na temat własnej osoby. Przede wszystkim na temat swojego kraju: jaka to Gruzja jest cudowna, wspaniała, że takich tańców i jedzenia na całym świecie nie znajdziesz. Wersję khinkali (trochę zmodyfikowane pierogi) znajdziesz w każdej kuchni, każdego kraju. A khinkali w czystej postaci chociażby w Armenii. Placek z serem (czyt. chaczapuri) jest jednym z ja prostszych dań do przygotowania, daleko nie szukać, pizza margaritta.
Może wiąże się to z faktem, że Gruzini wiele nie podróżują po świecie. Za Związku Radzieckiego mogli podróżować po republikach, teraz to już prawie nigdzie bez wizy nie mogą wyjechać.
Gruzini wiedzą wszystko najlepiej zatem nie wyjaśniają dlatego mają takie a nie inne zdanie, po prostu tak jest. Często tyczy się to krytyki: otwarcie krytykują cos „bo tak jest”, „bo ja tak uważam” itp.
Z drugiej jednak strony nie skrytykują nikogo otwarcie, żadnej konstruktywnej krytyki. Nawet jeśli cos było zupełnie beznadziejne, powiedzą, że było dobrze. Nie dodadzą nawet nic w stylu „Może jednak następnym razem spróbujmy to zorbie inaczej…”. Oni chcą być po prostu mili. Do tego stopnia, że nie powiedzą „nie”. Żaden mężczyzna nie przyzna się, że czegoś nie potrafi lub nie zrobi. Nawet jeśli nie umie to i tak się to tego zabierze (przykład: moje problemy w mieszkaniu z kanalizacją, prawie rok temu). Niestety wiąże się to również z tym, że nie dotrzymują danego słowa: mogą Ci wiele obiecać, bo nie chcą odmówić np. jednego dnia obiecują Ci, że następnego dnia gdzieś pojedziecie, cos zrobicie, a gdy przychodzi na to czas okazuje się, że nie ma ich w domu, albo robią cos innego.
Wiele rzeczy nie jest powiedzianych, ale pokazanych. Mowa niewerbalna ma wielkie znaczenie. Ponad to Gruzini nie zachowują osobistej przestrzeni podczas rozmowy, mogę wręcz na Ciebie „wejść”. No i patrzą Ci się cały czas w oczy, zatem Ty też musisz.
Oczywiście podniesiony głos, wręcz krzyczenie są nieodłącznym elementem „rozmów”. Emocjonalne podejście do każdego tematu rozmowy da się odczuć nawet pytając o drogę na ulicy lub o cos w sklepie. Nie należy tego traktować jak brak szacunku do rozmówcy lub interpretować to jako kłótnie. Oni tak po prostu rozmawiają.
9 komentarzy
Chyba zwariowałabym tam już po miesiącu… powodzenia z Gruzinami 🙂
Czytalam kiedys Kapuscinskiego ‘Kirgiz schodzi z konia’. Byl tam rozdzial o Gruzjii, niestety zlala mi sie ta cala ksiazeczka w calosc, niestety 🙂 i juz nie pamietam opisu.
Czytalam moze? Podpisalas by sie pod jego charakterystyka Gruzji i Gruzinow?
pozdrawiam 🙂
Niestety nie mialam okazji przeczytac tej ksiazki 🙁 Tu w Gruzji trudno o polskie ksiazki 🙁
Ale zapamietam i przeczytam przy najblizszej okazji 🙂
Z innej beczki – nie potrafię zrozumieć czemu “Dobre miejsce do umierania” Jagielskiego nie jest dostępne w Gruzji. A np po hiszpańsku jest 🙂
To jest dobre pytanie 😉
Może nie było osoby chętnej do przetłumaczenia tego? 😉 Albo Gruzini nie są zainteresowanie czytaniem książek o samych sobie? 😉
Niestety, w Gruzji niewiele ksiazek jest dostepnych. A juz szczegolnie po gruzinski. AL emozna wybrac sie do bibliotek, lub ambasad, w niektorych sa czytelnei i mozna wypozyczyc ksiazki.
w Bułgarii też o nie trudno, o ile Cię to pocieszy;) ale na chomiku już prościej. a z czytnikiem pdfów prawie tak przyjemne jak w wersji drukowanej;)
http://www.mah.se/caucasusstudies/library – artykuły/raporty/książki o Kaukazie z biblioteki w Malmo. może znajdziesz coś interesującego.
Zgadzam się, że momentami bywa różnie, choć dla mnie na ogół śmiesznie. Bardzo często pracując z Gruzinami jestem świadkiem ich rozmów, gdy próbujemy rozwiązać jakiś problem, wracają do macierzystego języka i szybką, napiętą oraz głośną wymianę zdań można porównać do “rozmowy” małżeństwa w ostatniej fazie rozwodu. Nic bardziej mylnego – często okazuje się, że właśnie doszli do porozumienia.
Jeśli zaś chodzi o krytykę – to mam wrażenie, że jest to trochę powiązane z ” ideą przetrwania” – po co coś zmieniać, skoro teraz działa. To moja największa bolączka, gdy próbujemy coś usprawnić.
Bardzo podobne doswiadczenia mam obecnie w Chinach, jesli chodzi o krzyczenie i osiaganei porozumienia. Wyglada jakby sie meli zaraz pozabijac, a oni sobei wlasnei zartuja i dochodza do konsensusu.