Gdzie nurkować w Tajlandii, aby się nie utopić.
Tajlandia to jedno z najlepszych miejsc do nurkowania: kolorowa rafa koralowa, duży wybór kursów i centrów nurkowych, no i najważniejsze – ciepła woda. Nie trzeba się wbijać w olbrzymi suchy skafander. Można nurkować w piance albo nawet w stroju kąpielowym.
Są tu też wiele światowej klasy spotów. Najlepsze miejsca do nurkowania w Tajlandii znajdziecie tutaj. Radzę jednak wcześniej zrobić jakiś mały research co do tych spotów, bo np. Similany przez dekady były na liście top 10 miejsc do nurkowania na świecie. Jednak tsunami z 2004 całkowicie zniszczyło rafę koralową. Mimo upływu lat i starań parku narodowego, rafa nie zdołała się odrodzić. W skali od 1 do 10, gdzie 1 to martwa rafa a 10 to wszystkie kolory tęczy i tętniące życia, Similany są gdzieś między 2 a 3. Surin Islands, które są tylko trochę na północ są już dużo lepszym spotem, jednak nie łatwo się tam dostać.
Jednym z najpopularniejszych miejsc do nurkowania jest Koh Phi Phi, Pukhet i Krabi. Turyści na ogół w przerwie między imprezami wskakują w sprzęt i idą nurkować. Dlatego wiele ze spotów w tych regionach jest prawie białych od umierającej rafy. Ile to razy naoglądałam się turystów stających na koral i zabierających jego fragmenty. Niestety świadomość Tajów co do ochrony rafy koralowej jest dość mała i lokalni przewodnicy nie zwracają uwagi turystom. Litry kremu do opalania unoszącego się na powierzchni wody wcale nie pomagają w odbudowaniu rafy koralowej.
Jednak mekką nurkowania w Tajlandii jest Koh Tao. Tam też szkoli się najwięcej instruktorów na świecie. Dlaczego? Gdy w latach 90-tych po raz pierwszy zaatakowano turystów w Egipcie, wtedy najpopularniejszym kierunku Europejczyków, turyści zaczęli omijać ten kraj. W tym samym czasie tajski baht bardzo stracił na wartości i Tajlandia zaczęła doświadczać przypływu turystów ze starego kontynentu. Na koh Tao konkurencja jest bardzo duża, ponad 70 centrów nurkowych. Dlatego za nurkowanie płaci się ok. 800 bahtów (80 zł) a nie 3,5-4 tyś (350-400 zł) jak w innych regionach w Tajlandii. Czy zawsze idzie to w parze z wysoką jakością? Ponad to wiele sklepów nurkowych w tym regionie oferuje nocleg za darmo dla swoich kursantów. Nic bardziej atrakcyjnego dla backpackerów o małym budżecie. Jak to mówią; 2 rzeczy będą zawsze podróżować: karaluchy i backpackerzy. To raczej wyspa przepełniona młodymi osobami.
Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Dlaczego jest tam tak tanio?
- konkurencja to wymusza
- teoretycznie kurs Open Water można zrobić w 2 dni. W praktyce na Koh Tao: wieczorami i nocami kursanci siedzą w klasach a w ciągu dnia albo w basenie albo na łodzie, wraz z 30 innych kursantów.
- raczej traficie do grupy z innymi kursantami: w basenie może być Was 8 a w morzu 4. Co ma swoje plusy i minusy, nie zawsze otrzymacie tyle uwagi instruktora ile byście chcieli.
- nurkowanie może być bardzo krótkie. Dlaczego? Wg PADI nurkowanie może być zaliczone, gdy trwa minimum 20 min. Zatem dla oszczędności czasu i pieniędzy możecie trafić na instruktora na Koh Tao, który daje swoim kursantom tylko tyle, podczas gdy ja na ogół w wodzie jestem ponad 50 min (na tyle wystarcza mi powietrza w cylindrze).
- ze względu na swoje położenie sezon trwa tam prawie cały rok. A nie jak w Krabi tylko pół (od listopada do kwietnia).
Wielu instruktorów mówiło mi, że jak dostają osobę po PADI Open Water Diver (kurs pierwszego szczebla) z Koh Tao to traktują ich tak jakby nic nie umieli, i rzadko się mylą.
Organizacja GVI (Global VIsion International), dla której pracowałam w Tajlandii współpracowała ze sklepem nurkowym Hidden Depths na Koh Lancie. Znajoma (Laura – kim jest i jak zmieniła moje życie możecie przeczytać tutaj) robiła tam kurs PADI Dive Master i w ramach odwiedzin też wskoczyłam w piankę. Jak już raz weszłam tam do wody to nie chciałam wyjść. W Tajlandii nurkowałam w kilku miejscach, ale moi ulubionym jest właśnie Koh Lanta. Wyspa na południu kraju w prowincji Krabi znajduje się w okolicach parku narodowego. Podróż trwa kilka godzin, dlatego może nie przybywa tam tylu turystów ile na Phi Phi. To w okolicach Koh Lanty pływałam z 20 olbrzymimi płaszczkami albo w jaskiniach.
Szkolił mnie tam najbardziej profesjonalny zespół instruktorów z dużym zapleczem i doświadczeniem nurkowym na całym świecie włączając w to szkolenia nurkowe dla marynarki wojennej. Ponad to to pasjonaci ochrony rafy koralowej i oceanów. Wszystkie co robią, zarówno w centrum nurkowym jak i na wodzie, jest z myślą o ochronie środowiska.
Zrobiłam tam kolejny stopień – PADI Advanced Open Water Diver. W te wakacje będąc w Chiang Mai, świadomie przedłużyłam sobie pobyt w Tajlandii, aby zrobić kurs ratowniczy właśnie na Koh Lancie. Poniekąd był to trochę strzał w kolano, bo był akurat sezon deszczowy. O ile w Chiang Mai nie było to uciążliwe, to akurat na wyspach było upierdliwe. Utknęłam na kilka dni na wyspie, bo tak lało, że kapitan nie chciał wypłynąć w morze. Wyspa świeciła pustkami, 3/4 lokali było pozamykanych, niewiele turystów, a w moim hostelu przez wiele dni byłam jedynym gościem. Co w sumie wyszło mi na dobre, bo mogłam się skupić na nauce a nie na imprezowaniu. O matko! Jak to zabrzmiało?! Jak anty-student 😉
Sam kurs Rescue Diver nie był banalny. Wiele godzin spędziłam nad książkami po angielsku i na ćwiczeniach w basenie. Noc przed testem praktycznym prawie nie spałam, bo ogarnął mnie lęk na myśl o głębokim nurkowaniu, którego nie jestem fanką. Mimo, że przez wiele lat byłam w Grupie Ratownictwa w Polskim Czerwonym Krzyżu, uczyłam pierwszej pomocy to nigdy nie próbowałam tego pod wodą. Gary (mój instruktor) uprzedził mnie: „Martyna, pod wodą najlepiej będzie jak nie będziesz mnie spuszczać z oczy, bo na pewno ci wywinę jakiś numer.” I tak się też stało. Gary i jego asystent pod wodą, przy widoczności na wyciągnięcie ręki, zaczęli gubić sprzęt, siebie nawzajem, panikować, wyrywać mi ustnik i maskę, tracić przytomność, nie oddychać. Bo na tym właśnie polega kurs ratunkowy – reagowaniu na wyjątkowe, nietypowe sytuacje pod i na wodzie. Nie dba się już tylko o siebie, ale też o innych no około. To już jest pewna odpowiedzialność.
Elementem, który dostarczył Garemu najwięcej rozrywki, było rzucanie przeze mnie boi do morza. W sytuacji np. gdyby nurek/pływak nie mógłby dopłynąć do łodzi rzuca mu się koło albo boje i za to przyciąga do burty. Mimo moich usilnych prób boja nie poleciała za daleko. Taj pracujący na łodzie rzucał dużo dalej. Podbudowuję się tym, że on to robi w ramach pracy a dla mnie to był pierwszy raz. Na pocieszenie Gary powiedział: „Nie rzuciłaś boi do góry, nie zaplątałaś sznura w drabinki i nie poleciałaś z boją za burtę. To i tak dużo lepiej niż inni kursanci”.
Nurkowanie z Hidden Depths wzmocniło moją pewność siebie pod wodą. Na początku nie uważałam się za dobrego nurka, teraz czuję się dużo swobodniej i bezpieczniej.
Chętnie zrobiłabym tam kolejny kurs Dive Master (zajmuje ok. 6 tygodni), ale muszę zmienić obszar nurkowania i zdobyć doświadczenie w innych wodach. Dlatego na następne miejsce wybrałam…. No właśnie. Jak myślicie gdzie teraz?
Może suchar pod spodem wam pomoże.
Po pustyni idzie płetwonurek ubrany w akwalung, płetwy, żar leje się z nieba. Spotyka Araba na wielbłądzie:
– Przepraszam, do morza daleko?
– Ponad 200 km – mówi Arab.
– No, ładnie, ale plażę to żeście odpierniczyli!
21 komentarzy
Ja robiłam kurs na Ko Tao, ale nie widziałam tego o czym piszesz w takim stopniu. Być może przez te 10 lat, wraz z jeszcze większym napływem turystów to się zmienia.
W każdym bądź razie jest to fajna umiejętność jak się bywa nad ciepłymi morzami.
Teraz do Egiptu? 🙂
Przez tyle lat mogło się wiele zmienić.
Do tej pory nauczyłam się, że najważniejsze jest na jakiego instruktora się trafi.
Z tym się zgadzam – i dotyczy to nie tylko nurkowania 🙂
Generalnie jest to wpis dla mojego męża, który uwielbia wodę, uwielbia pływać, a z maską i rurką mógłby się czasami na wyjeździe nie rozstawać. Ja stoję po drugiej stronie barykady – lubię się w wodzie potaplać, ale nie umiem dobrze pływać, w efekcie kąpię się tylko tam, gdzie dostaję nogami do dna. Choć Marek co jakiś czas usiłuje mnie nakłonić do spróbowania nurkowania i pływania z maską i rurką, to ja konsekwentnie odmawiam. Wiem, że sporo tracę, bo podwodny świat jest piękny, ale jednak wolę się nie utopić 😉
Powiem Ci, że ja też nie jestem super pływakiem. Chociaż ostatnio chodzę na basen, mam instruktora i pracuję nad tym. Przy nurkowaniu pływanie nie jest takie istotne. Sama się bałam za pierwszym razem, ale jak tylko zeszłam pod wodę, byłam tak zajarana wszystkim an około, że zapomniałam o strachu.
Ten suchar mnie rozwalił 😉 Powodzenia w kolejnych zejściach pod wodę!
Zawsze wolałam być na wodzie (windsurfing lubię), ale czasem jak patrzę na nurkowe zdjęcia i czytam doświadczenia to coś mnie jednak pod taflę ciągnie -)
Ja bardzo lubię kitesurfing.
Nurkowania trzeba spróbować. Chociażby po to aby stwierdzić czy to dla nas czy nie. Powodzenia!
Pamiętam, że gdy pierwszy raz schodziłam pod wodę strasznie się bałam. Ale gdy zobaczyłam całe to życie podwodne tak się zachwyciłam, że nie chciałam wychodzić z wody i zapomniałam o jakichkolwiek lękach.
Czyżby kolejny wyjazd na nurkowanie do Egiptu? 😉 Haha, suchar był dobry! :))) Mnóstwo świetnych informacji, dzięki! Na pewno przydadzą nam się przed następną podróżą do Tajlandii (bo po pierwszej stwierdziliśmy, że musimy tam jeszcze wrócić – to nie jest kraj na jeden wyjazd ;)). Ja cały czas mam lęki po moich doświadczeniach z oddychaniem bez maski pod wodą, ale może jakoś się przemogę. Muszę to po prostu przećwiczyć. Podziwiam Cię za kurs Rescue Diver, bo na chwilę obecną raczej bym go nie zaliczyła, tylko sama spanikowała pod wodą… 😛
Zgadzam się, że Tajlandia nie jest na jeden raz. Po ostatnich wakacjach czuję się tam jak w domu. Wiem też, że jeszcze tam wrócę.
Ja musiałam też wiele lęków przezwyciężyć aby nurkować. Cieszę się, że mi się udało, bo nurkowanie jest moją wielką pasją i będzie mi jeszcze towarzyszyć przez życie 🙂
Nurkowanie uwielbiam, nurkowałam dotąd głównie w Azji, ale niedługo mam w planie morze śródziemne 🙂 Kurs robiłam w Polsce w mega zimnej wodzie w podwójnejpiance ;D i nie w PADI, bo też słyszłam nie do końca pochlebne opinie o stanie wiedzy po takim kursie. Ale zgadzam się z Tobą, myślę, że najważniejszy jest konkretny instruktor. Do Tajlandii bardzo chcę wrócić i na pewno wtedy tam ponurkuję. Szczególnie, że marzą mi się manty 🙂
PADI nie jest najlepszą organizacją do nurkowania, ale jej dużym plusem jest powszechność i dostępność. Próbowałam w Tajlandii znaleźć inne organizacje, ale nie było to łatwe.
[…] Date: 14 września 2015 Author: life in 20 kg Category: nurkowanie Tags: nurkowanie, nurkowanie w Dahab, nurkowanie w Egipcie ← Najlepsze miejsce do nurkowania w Tajlandii. […]
Suchar bardzo dobry 😀
też jestem jego fanką 🙂
Hej hej. Fajny blog i na pewno jeszcze poczytam. Mam jedno pytanie. Lecę do Tajlandii w kwietniu i zastanawiam się gdzie najlepiej pływac z rurką-scuba diving. Boję się nurkowania, więc rurka to dla mnie najlepsza opcja. Rozumiem, że polecasz Koh Lanta do głebokiego nurkowania?
Hej Ola
Mam nadzieję, że nie jest za późno 😉 Niestety nie mogłam wcześniej odpisać na komentarz.
Cały region Krabi ma ładną rafę, ale musi to być z dala od lądu, bo tam rafa jest praktycznie martwa. Moje ulubione miejsce to Koh Lant, park Koh Ha. Na Koh Lancie znajdziesz miejsca na snorkeling, nurkowanie płytkie i głębokie.
[…] swoim kursie rescue pisałam tutaj. Jako instruktorka mogę powiedzieć, że to fantastyczny kurs. Jest trochę stresu i nerwów, ale […]
Zrobiłem pierwszy kurs na Koh Lancie po przeczytaniu twojego wpisu, chociaż w innej szkole. W grupie było nas dwóch i super instruktorka. Na 100% wrócę tam żeby przez miesiąc nurkować i zrobić kurs Advance. Ogólnie po zbadaniu sprawy muszę powiedzieć, że każda szkoła na Koh Lancie stoi na bardzo wysokim poziomie. Nigdzie nie uświadczycie więcej niż 3 kursantów, chociaż zazwyczaj jest 2. A jak już ponurkuję więcej z dobrymi instruktorami, to wtedy pojadę na Koh tao, żeby ponurkować za grosze:)
Nurkowanie w okolicy Koh Lanty jest piękne. Mam nadzieję, że tam jeszcze wrócę.
Super ze zrobiłeś kurs i cię to wciągnęło!
Do zobaczenia pod woda